niedziela, 25 stycznia 2015

Rozdział 47.

Obudziłam się wtulona w miłość mojego życia. Oddychał miarowo i czułam na sobie jego wzrok. Podniosłam lekko głowę i spojrzałam mu w oczy. Uśmiechnął się i powiedział.
- Dzień dobry kochanie.- pocałował mnie w nos.
- Mmm.. Tak mogę się budzić zawsze. - powiedziałam i musnęłam jego usta.
- W takim razie. Zamieszkaj ze mną.- ożywił się od razu.
Patrzyłam na niego chcąc sprawdzić czy sobie ze mnie żartuje czy mówi to serio.
- Nie uważasz że to za szybko? - spytałam niepewnie zagryzając niepewnie wargę.
- Wcale. Kocham Cię dokładnie od siedmiu lat, dwóch miesięcy, czternastu dni i ośmiu godzin z minutami.Chcę się budzić przy Tobie , patrzeć jak przeżywasz wstawanie do pracy, robić Ci śniadania i być przy tym jak zasypiasz. Chcę być w każdym aspekcie Twojego życia. Zaczynam za Tobą tęsknić nawet kiedy śpisz tuż obok mnie. I nie,nie uważam że to za szybko.- mówił to patrząc mi prosto w oczy. 
- Jak ja Cie kocham. Zgadzam się.- powiedziałam i go pocałowałam.
- Dziękuję.- odparł jakby z ulgą.
Poleżeliśmy jeszcze jakiś czas, po czym on zaczął wstawać.
- Mamy dziś wolne więc zostajesz w łóżku, a ja Ci zrobię śniadanko.- powiedział i pocałował mnie w czoło.
- Och panie Kubiak bo się przyzwyczaję.- uśmiechnęłam się szeroko kiedy patrzyłam jak tanecznym krokiem ubiera bokserki i kieruje się do drzwi. 
- Ale poczekaj tu kocie. - poruszał charakterystycznie brwiami, pokręcił tyłkiem w tylko dla siebie znanym rytmie. 
Zaśmiałam się na to , rzuciłam w niego poduszką i krzyknęłam.
- Szejk as kochanie. 
- Dla Ciebie zawsze. - wysłał mi buziaka i poszedł do kuchni. 
W czasie kiedy on tworzył dla mnie żarło, do mnie zadzwonił telefon. 
- Witam mojego kochanego bff!- zawołałam wesoło.
- Teraz kochanego, a wcześniej nawet się nie odzywałaś. - usłyszałam Oliega.
- Przepraszam ale tyle się działo.
- No to opowiadaj.
Pogadałam z nim chwilę gdy do sypialni w końcu wszedł mój chłopak. Pożegnałam się z przyjacielem i odłożyłam telefon na szafkę.
- A co to za pyszności? -spytałam śmiejąc się. 
- To tylko ja. A no i śniadanko.- odparł szczerząc się.
Zabrałam się za gofry które dla mnie zrobił i popijałam moim ulubionym sokiem pomarańczowym.
- Mmm. Pamiętałeś, że kocham sok pomarańczowy. - powiedziałam i pocałowałam go.
- A to za co? 
- Za wszystko. - odparłam.
Spojrzał na mnie swoimi jakże pięknymi niebieskimi oczkami. I kiedy chciał coś rozdzwonił się mój telefon.
- Halo.
- Cześć córcia.
- Mamuś! No hej . Coś się stało że dzwonisz? - spytałam mając już czarne myśli.
- Nie, spokojnie. Chciałam Ci tylko powiedzieć że planujemy Cię dziś odwiedzić z tatą.
- Ale że dziś? O której?
Pogadałyśmy jeszcze chwilę ustalając że powinni być u mnie na wieczór. Pożegnałam się grzecznie i odłożyłam telefon.
- Michale, synu Jarosława Kubiaka. Nadszedł czas. - zaczęłam z powagą.- Czas.. by się ubrać. Czas.. byś pomógł mi w ogarnięciu mieszkania. Czas.. byś poznał moich rodziców. Czy jesteś na to gotowy?
- Nie wiem czy jestem godzien.- powiedział równie poważnie i skinął lekko głową.
Po chwili ciszy wybuchnęliśmy gromkim śmiechem.
- Dobra kocie, śniadanko było pierwsza liga ale czas się ogarnąć. Idę pod prysznic.
- Ok to ja tu trochę ogarnę. - powiedział i cmoknął mnie w polik.
Jak powiedziałam tak zrobiłam. Wzięłam szybki prysznic, posmarowałam ciało balsamem i wyszłam owinięta ręcznikiem.
- Skaaarbie, a może zostaniemy dziś w domu? - wymruczał mi do ucha Kubiak stając za mną.
- Noł łej - cmoknęłam go w nos.
Ubrałam się szybko i od razu pojechaliśmy do mnie. Śpiewaliśmy piosenki w drodze do mieszkania.

******
Tum turum..
Jestem, mam nadzieje że jeszcze ktoś to czyta :)
Dziękuje Wam za wyświetlenia.
Kochani, piszcie co sądzicie o rozdziałach.
Czytasz+Komentujesz= Motywujesz
Kisses,
Rudzielec

Czytam i polecam!