piątek, 26 grudnia 2014

Rozdział 46

Siedzę właśnie na lotnisku. Długo nad tym myślałam i postanowiłam wyjechać. Tak, wiem. Uciekam,  nie chcę ranić ich obydwu. Michał do mnie ciągle dzwonił, chciał nawet przyjechać ale mu nie pozwoliłam. Paul także dawał o sobie znać. Weronika nie umiała mi pomóc. Największą radość dawała mi zabawa i opieka nad Zosią i Fabiankiem. Pocieszne dzieciaki. Trzymam w jednej ręce kubek gorącej kawy, a w drugiej telefon. Zastanawiam się czy powiadomić ich o mojej decyzji. Wiem że na to zasługują ale nie jestem pewna czy mam w sobie na tyle siły.
- Raz się żyje- powiedziałam sobie w duchu.
Najpierw zadzwoniłam do Paula. Odebrał po kilku sygnałach.
- Natalia?- zaczął zdyszany.
- Przepraszam, przeszkodziłam Ci w czymś?
- Nie, skądże. Coś się stało że dzwonisz?
- Tak. Wyjeżdżam. Chciałam Cie za wszystko przeprosić. Wybacz że nie mam tyle odwagi by spojrzeć Ci prosto w oczy. Mam nadzieje że będziesz szczęśliwy.- powiedziałam ze łzami w oczach i rozłączyłam się.
Zebrałam się na odwagę i wybrałam numer Michała.
- Mała? Co się stało?- spytał od razu odbierając.
- Michał ja.. wyjeżdżam.
- Co?! Gdzie jesteś?
- Jestem na Okęciu. Proszę, nie utrudniaj tego.
- Siedź tam i się nie ruszaj! Jadę! -krzyknął.
- Michał...- zaczęłam ale odpowiedział mi odgłos zakończonego połączenia.
Spojrzałam na zegarek. Lot miałam za jakąś godzinę. Wiedziałam że nie zdąży tu przyjechać w tak krótkim czasie. Jednak nie zdawałam sobie sprawy jak bardzo się myliłam, ponieważ już po pół godziny słyszałam jak krzyczy do mnie z końca korytarza.
- Natalka! - podbiegł do mnie, wziął na ręce i mocno mnie pocałował.
W tym pocałunku poczułam tęsknotę, miłość i smutek.
- Błagam, nie zostawiaj mnie! Kocham Cię! Zrobię dla Ciebie wszystko tylko błagam, nie jedź.- mówił drżącym głosem, a w oczach zbierały mu się łzy.
- Michał.. Ty masz rodzinę. Nie chcę tego psuć. Proszę , wracaj do rodziny. - powiedziałam, a po twarzy spływały mi słone krople.
- Spójrz mi prosto w oczy i powiedz że mnie nie kochasz, a to zrobię.
Otworzyłam usta, lecz po chwili znowu je zamknęłam i spuściłam głowę w dół.
On chwycił mój podbródek tak bym na niego patrzyła i pocałował mnie delikatnie,a zarazem namiętnie.
- Monika powiedziała mi że widzi jak się zachowuje od naszego spotkania i sama się domyśliła że coś między nami zaszło. Nie robiła mi żadnych problemów tylko powiedziała mi jedno zdanie " Idź i ją zdobądź".  Dlatego proszę Cię! Nie zostawiaj mnie! - patrzył na mnie z nadzieją w oczach.
Uśmiechnęłam się lekko, pogładziłam go po twarzy i powiedziałam :
- Nigdy nie przestałam Cię kochać. Tak bardzo tęskniłam..
- Zawsze byłem blisko. Zawsze będę!
Przytuliłam go mocno i staliśmy tak przez chwilę.
- To znaczy że zostajesz?- spytał patrząc mi w oczy.
- Teraz to Cię nie zostawię! - odpowiedziałam i puściłam mu oczko.
 Michał z radości krzyknął głośno i wziął mnie na ręce po czym zaczął się kręcić w kółko. Robił to dopóki nie usłyszeliśmy owacji. Kiedy się zatrzymał okazało się że zebrało się przy nas sporo ludzi i nam klaskali. Ja jak to ja zrobiłam się czerwona i schowałam się za Miśka, natomiast on ukłonił się i strzelił swój firmowy uśmiech. Odwrócił się do mnie i powiedział.
- Chodź piękna, wracamy do domu!
I jak gdyby nigdy nic pocałował mnie w czoło, zgarnął ręką moją walizkę i odjechaliśmy w stronę zachodzącego słońca. A tak serio to pojechaliśmy do Żor. Mówił że Moniki już nie powinno być.
Jadąc co chwilę spoglądałam w jego kierunku. W oczach miał tak silny blask, na ustach uśmiech. Wiedziałam że to jest to. Jak to mówią stara miłość nie rdzewieje.

****
Coś dłuższego po mojej nieobecności. Miałam wenę i myślę że nie jest tak zły ten rozdział.
Mam nadzieję że nie straciłam czytelników!
Kocham Was,
Czytasz+Komentujesz=Motywujesz!!
Kisses,
Rudzielec



piątek, 10 października 2014

Ogłoszenie.

Drogie czytelniczki,
Przepraszam ale jestem zmuszona zawiesić pisanie bloga na czas nieokreślony.
Mam kompletny rozpierdol w głowie i nie potrafię sklepać porządnego zdania. 
Obiecuję, że kiedy się już ogarnę wrócę do pisania! 
W razie jakichkolwiek pytań możecie mnie znaleźć na stronce Matt za piękny na ten świat
Do napisania,
Rudzielec.
P.S. Kocham Was.

wtorek, 7 października 2014

Rozdział 45.

Z punktu widzenia Michała.
Siedziałem w domu i piłem już kolejne piwo. Monika pojechała z małą do matki. W sumie to dobrze i tak nie ma ze mnie żadnego pożytku. Od tego feralnego pocałunku nie mogę przestać myśleć o tej drobnej rudowłosej. Jej usta idealnie pasują do moich. Całkiem pogubiłem się w tym wszystkim.
Wyciągnąłem telefon z kieszeni i wybrałem dobrze znany mi numer.
Po kilku sygnałach odebrała.
- Michał?
- Tak ,to ja.
- Coś się stało?- spytała wzdychając.
- Nie, lubię słuchać Twojego głosu. Nie mogę przestać o Tobie myśleć.
- Michał, proszę. Nie pomagasz mi. - mówiła z łamiącym się głosem.
- Proszę Cię. Nie płacz. Nie chcę byś cierpiała. Ja Cie..
- Nie mów tego- przerwała mi, kiedy chciałem wyznać jej swoje uczucia.
- Nie uciekniemy przed tym. Wiem że nie jestem Ci obojętny, Ty mi tym bardziej.
- Michał, Ty masz narzeczoną i córkę, ja mam chłopaka.
- Ale Ty nic do niego nie czujesz!- podniosłem lekko głos.
- Przestań.. Czy Ty jesteś pijany?- w końcu skapnęła się że coś jest jednak na rzeczy.
- Jaki pijany? Ledwo dwa piwa wypiłem. No może cztery.. ewentualnie osiem.
- Proszę Cię idź spać. Porozmawiamy jutro ale jak będziesz trzeźwy.Okey? - powiedziała spokojnie.
- Okey.
- Okey.
- Przestań ze mną flirtować.- powiedziałem ze śmiechem.
Usłyszałem jej jakże cudowny śmiech, którego tak dawno nie słyszałem.
- Śpij dobrze Misiek. Dobranoc.
- Dobranoc piękna. - wymruczałem i czekałem aż się rozłączy.
Ciągle słyszałem jej oddech.
- No rozłącz się w końcu! - powiedziała.
- Nie Ty się rozłącz.
Usłyszałem po drugiej stronie płacz jakiegoś dziecka.
- O cholera Zosia! - powiedziała Natka.
- Coś się stało?
- Zocha mi z łóżka zleciała bo śpi ze mną. Dobra muszę ją jakoś pocieszyć. Idź spać Misiek.
- A mnie kto pocieszy? Mi też jest smutno.
- Dobranoooc!- powiedziała i się rozłączyła.
Westchnąłem i postanowiłem zrobić tak jak mi kazała. Wziąłem szybki prysznic i rzuciłem się na łóżko. W momencie zasnąłem.

Z punktu widzenia Natalki.
Kiedy udało mi się uspokoić małą nie chciała zasnąć. 
- Ciocia opowiedz mi bajkę.- prosiła.
Kiwnęłam głową, ułożyłam ją wygodnie i przytuliłam do siebie. 
- Dawno, dawno temu. Za górami i lasami żyła sobie królewna. Przyjaźniła się z krasnalami i kochała malować. Pewnego dnia kiedy spacerowała po lesie potknęła się o gałąź drzewa i o mało się nie wywróciła. W ostatniej chwili złapał królewicz który akurat pędził do zamku. Królewna zakochała się w królewiczu. Obiecał jej że spotkają się o północy na polanie niedaleko królestwa. Kiedy królewna przyszła na spotkanie, królewicz był już z inną królewną. Dlaczego? Bo życie to nie jest bajka.- zakończyłam swoją opowieść zapominając że opowiadam to dziecku.
Kiedy popatrzyłam w jej stronę ona smacznie spała. W tej samej chwili otworzyły się drzwi mojej sypialni. Za nimi stała Weronika z butelką wina i machała nią w moim kierunku. 
"Odkleiłam" się od Zośki i poszłam za kuzynką do salonu. Spojrzałam na zegarek była już jedenasta w nocy. 
- No to opowiadaj o tym królewiczu.- powiedziała kiedy usiadłyśmy na podłodze tak jak miałyśmy w zwyczaju.
Westchnęłam i zaczęłam mówić. Opowiedziałam jej wszystko.Od początku czyli jak się poznaliśmy. 
- ... No i nie wiem już co robić. Mam cholerny mętlik w głowie.- zakończyłam swój monolog ze łzami spływającymi po policzkach.
Weronika przytuliła mnie od razu i wytarła moją twarz dłońmi. Spojrzała mi prosto w oczy i powiedziała.
- Po pierwsze nie płacz. Po drugie dobrze wiesz że zjebałaś tym pocałunkiem, prawda? Ale teraz to nie jest ważne. Musisz zdecydować coś. 
- Wera ale on ma narzeczoną i córkę. Nie mogę rozbijać rodziny. 
- Kochanie, skoro on Cię kocha.. to już chyba nie można mówić o rodzinie. 
- Nie mogę zostawić Paula. Kocham go, on nie zasługuje na coś takiego. Ech najlepiej by było jakbym wyjechała.
- Hmm.. A może to nie jest głupi pomysł. Na jakiś czas. - powiedziała niepewnie.
- Myślałam że powiesz " Nie powinnaś uciekać...bla bla.. tak nie można". Ale też myślę że powinnam stąd wyjechać. 
****
Hej! Zbliżamy się do końca i teraz mówię serio! Naprawdę Was kocham za te komentarze, wyświetlenia <3
Czytasz+Komentujesz=Motywujesz
Kisses,
Rudzielec

niedziela, 28 września 2014

Rozdział 44.

Iwona posiedziała u mnie do wieczora. Próbowała mi jakoś pomóc, radziła mi od zostawienia Paula i rzuceniu się na Michała , do zakończenia tej znajomości i spłodzeniu małych Lotmanów. No trzeba jej pogratulować pomysłowości. Zaczęłam nawet rozważać ucieknięcie w pizdu. I szczerze mówiąc jest to cholernie kusząca opcja. Z takimi myślami zasnęłam. 
Obudziłam się jakoś po ósmej, Paula już nie było w łóżku. Słyszałam lejącą się wodę więc drogą dedukcji (tak znam takie trudne słowa) wywnioskowałam że bierze prysznic. Tak, ja i moja inteligencja. Powiedziałam mu wczoraj że jadę do Weroniki, oczywiście nie był zadowolony z tego powodu ale nie robił mi problemów. Miałam co prawda wyrzuty sumienia że stawiam go w takiej sytuacji, no ale musiałam coś wymyślić, bo tak jak było być nie mogło.
Spakowałam jakieś ciuchy, nawet zbytnio nie patrzyłam co pakuje.Zjadłam szybkie śniadanie, wypiłam szklankę soku pomarańczowego jak miałam w zwyczaju i poszłam się szybko ogarnąć do łazienki.Ubrałam się w dresy i zwykłą bokserkę, uczesałam koka i lekko się pomalowałam. Wyszłam z łazienki i swoje kroki skierowałam do salonu gdzie siedział mój mężczyzna.Pocałowałam go na pożegnanie i chwyciwszy swoje rzeczy, wyszłam z domu.  Postanowiłam że pojadę pociągiem. Do Katowic to około 3 godziny jazdy samochodem. Z peronu miał mnie odebrać mąż mojej kuzynki Teddy. Niestety był niepocieszony wiadomością że z walizką nie zmieszczę się na motor. Soł sed - jakby to powiedział Igła. Po kilku minutach czekania.. ta jasne po kilku. Po półgodzinie czekania w końcu zjawił się mój pociąg. Weszłam więc do niego i skierowałam się w stronę mojego przedziału. 
W środku siedziała jakaś starsza kobieta i młody chłopak. Przywitałam się grzecznie i walnęłam na wolne miejsce. Wyciągnęłam moją aktualną lekturę którą była książka zatytułowana " Hopeless" i zaczęłam czytać. Po jakichś dwudziestu minutach usłyszałam dzwonek mojego telefonu.
- Pani Szymańska! Gdzie się pani do cholery podziewa?- usłyszałam zdenerwowany głos Alka.
- Alek kochanie, nie spinaj się tak bo Ci coś pęknie i grać nie będziesz mógł.- powiedziałam uśmiechając się szczerze usłyszawszy jego głos.
- Dobra, dobra. Ty mi tu nie pierdol tylko mów gdzie jesteś? I czemu Paul taki struty jest? 
- Nie klnij bo powiem Natalce! Jadę na jakiś czas do Katowic. - odpowiedziałam wzruszając lekko ramionami. 
-Ok, bądź tam grzeczna i odzywaj się do brata, tak? 
- Oczywiście, kocham Cie. - powiedziałam i cmoknęłam do słuchawki.
- No ja Ciebie też. Trzymaj się malutka.- powiedział i się rozłączył.
Spojrzałam na telefon. Zero wiadomości, zero nieodebranych połączeń. Schowałam telefon z powrotem do kieszeni i przymknęłam oczy. Było mi tak błogo kiedy w pewnej chwili poczułam jak ktoś dotyka mojej nogi. Zerwałam się momentalnie. Okazało się że była to ta kobieta. 
- Przepraszam, jesteśmy już w Katowicach. - powiedziała uśmiechając się delikatnie.
Podziękowałam uśmiechem, zgarnęłam torby i wyszłam na peron. Czekał już tam pan Błażusiak.
- Cześć mała - powiedział i mocno mnie przytulił. 
- Cześć Teddy. Fajnie Cię widzieć.- powiedziałam i uśmiechnęłam się w jego kierunku.
- Chodź bo Wera i potwory czekają na Ciebie. 
- Jak tam ostatni wyścig? -spytałam.
- A dziękuje, dobrze. Trzeci byłem. - odpowiedział dumnie.
Na tego typu rozmowach zleciał nam czas dojazdu do domu. Kiedy dojechaliśmy w końcu moja kuzynka wyszła z domu by mnie przywitać.
- Cześć kochanie - powiedziała i mocno mnie przytuliła.
- No witaj. Gdzie potwory? 
- Zośka rysuje dla Ciebie laurkę, a Fabian jest jeszcze w szkole.
Kiwnęłam głową i razem z małżeństwem weszłam do domu gdzie zostałam zaatakowana przez małą blondyneczkę.
- Cioocia- krzyknęła i w momencie znalazła się na moich rękach.
- Cześć szkrabie. - powiedziałam i cmoknęłam ją w czółko. - Mam coś dla Ciebie.
- Co masz? - spytała lekko sepleniąc.
Z torby wyciągnęłam pluszowego misia i jej go podałam.
- Podziękuj ładnie Cioci, Zosiu.- upomniała córkę Weronika.
- Dziękuje - powiedziała mała i cmoknęła mnie w policzek.
- Chodź napijemy się kawy.- powiedziała do mnie Werka.
Skinęłam głową rozbierając się. Szwagier zaniósł moje rzeczy do pokoju gościnnego, a my poszłyśmy do kuchni. Rozmawiałyśmy popijając gorący napój gdy dostałam smsa.
" Nie mogę przestać o Tobie myśleć. Namieszałaś w mojej głowie. M."
Westchnęłam i walnęłam głową o stół.
- Czyli coś się stało -stwierdziła moja kuzynka.
- Eh.. nie pytaj- odparłam.

*****
Dziękuje za wszystkie wyświetlenia, za komentarze i że w ogóle jesteście ze mną! 
Nie wiem ile jeszcze będzie rozdziałów. Strasznie ciężko mi się rozstać z tym blogiem. 
Rozdział dla mojej kochanej W. 
Czytasz+ Komentujesz= Motywujesz.
Kisses, 
Rudzielec.


piątek, 19 września 2014

Rozdział 43

Przebrałam się w lenią sukienkę, narzuciłam kurtkę jeansową, włożyłam sandałki i krzyknęłam do Paula który akurat był pod prysznicem że wychodzę. Szłam powoli lekko się denerwując. 
Zobaczyłam go. Siedział na ławce i patrzył beznamiętnie na wszystko dookoła. Wyglądał dobrze, naprawdę dobrze. Miał na sobie jeansy i czarną koszulę . (Czy wspominałam że kocham mężczyzn w koszulach?Nie? No to już mówię. Kocham ich!) W rękach obracał piękną, czerwoną różę. Widać było że nad czymś intensywnie myśli. 
"Raz się żyje"- pomyślałam. Wzięłam głęboki wdech i podeszłam.
- Ym. Hej.- powiedziałam dość niepewnie jak na mnie.
- Cześć. Pięknie wyglądasz.- powiedział i pocałował mnie w policzek. 
Czułam że zarumieniłam się na te słowa.
- Dziękuje. - odpowiedziałam grzecznie i usiadłam obok niego.
Przez chwilę siedzieliśmy w ciszy. Próbowałam myśleć racjonalnie ale w jego obecności to nie było takie proste. Przy nim czułam się jak nastolatka. Serce waliło mi jak szalone, oddech również przyspieszył. Nie umiałam się uspokoić. 
- Tak. A więc chciałem z Tobą porozmawiać.- powiedział po chwili przerywając moje rozmyślenia.
- Więc jestem- powiedziałam lekko się uśmiechając.
- Nie wiem co to było ale nie mogę przestać o tym myśleć Natalko. Tym jednym pocałunkiem zrobiłaś mi rozpierdol w głowie. Naprawdę nie rozumiem tego wszystkiego. - mówił cały czas patrząc mi głęboko w oczy. 
- Michał.. Ja też nie wiem co mnie podkusiło. Wiem, to było samolubne z mojej strony, Jak widać nie myślałam w tamtej chwili. Przepraszam Cię. Wracaj do rodziny. Do córki. - powiedziałam spuszczając głowę. Oczy zaszły mi łzami, a jeszcze mi brakowało by rozpłakać się przy nim.
- A co z Tobą? - spytał podnosząc mój podbródek by spojrzeć mi w oczy.
- Dam radę. Jadę do kuzynki. Pomyślę co zrobić. 
Pokiwał głową nic nie mówiąc. Bacznie mnie obserwował jakby bał się że zrobię sobie krzywdę. 
- Dlaczego tak na mnie patrzysz?
- Bo jesteś piękna.- odpowiedział pewnie.
- Przestań. Teraz to Ty robisz mi rozpierdol.
- Dlaczego? Przecież nic nie zrobiłem. 
- Wiesz co jest najgorsze? Pozwolić odejść komuś kogo się kocha. Ja.. pozwoliłam Ci kiedyś odejść- powiedziałam. - I to była moja najgorsza decyzja..- dodałam ciszej.
- Przecież poznałaś Paula. Nie jesteś z nim szczęśliwa? 
- Jestem i to bardzo. Ale.. on zasługuje na kogoś lepszego niż ja. 
- To co teraz? Udajemy że tego nie było? Ale i tak już nie będzie tak jak wcześniej.
- Nie wiem Michał..- powiedziałam po czym wstałam z ławki.
- Kiedyś wyznałabym Ci miłość i po prostu bylibyśmy razem ale teraz.. Nie wiem co czuje. Przepraszam. -dodałam i uciekłam. 
Biegłam do domu. Próbowałam się uspokoić ale tak bardzo bolało mnie serce. Zaczęło mi brakować oddechu. Wpadałam w histerię. Wiedziałam że mój chłopak jest na treningu w tej chwili więc szybko weszłam do mieszkania, zwinęłam się w kłębek na podłodze w salonie i przez kilka minut tak leżałam uspokajając oddech. Liczyłam od jednego do stu. Kiedy byłam przy sześćdziesięciu zadzwonił mój telefon. 
- Słucham?- powiedziałam odbierając.
- Natka? Co Ci jest?-usłyszałam głos Iwonki. 
- Możesz przyjechać? Błagam Cię. - powiedziałam łamiącym się głosem. 
- Będę za pięć minut. - odpowiedziała i rozłączyła się. 
Rzuciłam telefonem gdzieś w kąt i leżałam dalej. Z mojego letargu obudził mnie dzwonek do drzwi.
- Otwarte! -krzyknęłam najgłośniej jak tylko mogłam.
Do mieszkania wleciała Ignaczakowa. 
- Jezus Maria! Mała co Ci jest? Dasz rade wstać? 
- Iwona.. ja.. umarłam w środku - odpowiedziałam i walnęłam głową o zimną posadzkę. 
- Co Ty pierdolisz?-spytała wyczułam lekkie zdenerwowanie mojej towarzyszki ale nie dałam po sobie poznać.
- Nie wiem co mam robić- powiedziałam i wybuchnęłam głośnym płaczem.

***
Witam,
dodaję nowy rozdział! Mam nadzieję że się spodoba.
Czytasz+Komentujesz=Motywujesz!!
Ded. dla W <3

Kisses,
Rudzielec 

poniedziałek, 1 września 2014

Rozdział 42

Jakiś czas później. 
Nie miałam kompletnie żadnego kontaktu z Kubiakiem. Ani ja nie wiedziałam co mam mu powiedzieć, ani on nie palił się do rozmowy ze mną. Cały czas zastanawiałam się co mnie podkusiło by go pocałować. Nie rozumiałam sama siebie.
Obudziłam się jak zwykle w ramionach Paula. Patrzyłam chwilę na niego. Wiedziałam że go kocham ale Michał.. do niego  też coś czułam. Wstałam cicho nie budząc chłopaka i poszłam do kuchni. Zrobiłam sobie kawę i jak miałam w zwyczaju gdy chciałam pomyśleć usiadłam na parapecie. Zaczęłam wspominać jak poznałam chłopców, jak poznałam Michała.. To było dość zabawne.

"Cieszysz się jak głupia. Ale szkoda Ci jest skrzatów. Nagle wpadasz na kogoś. Upadasz na schody. Jesteś wściekła na debila który Cie przewalił.
- Uważaj jak łazisz idioto.- próbujesz wstać.
- Przepraszam.. Ja.. Przepraszam- mówi speszony- Pomogę Ci wstać.
Chwytasz go za rękę i dopiero wtedy zobaczyłaś kim jest sprawca. Zamarłaś.
Był to nikt inny jak Michał Kubiak. Stał przed tobą z nieśmiałym uśmiechem.
- Bardzo Cię przepraszam. Naprawdę nie chciałem. Zagapiłem się.
- Ja.. Em.. spoko.. To jest.. Nic mi nie jest.
- O widzę ze już poznałeś naszą nową maskotkę – wyskoczył jak Filip z konopi nasz kochany Libero.
- No wiesz?! – udajesz oburzoną i dajesz  mu kuksańca .
- Auaa. Oj kochanie nie gniewaj się .
- Echem- O swoim istnieniu przypomniał wam Dziku.
- Tak w ogóle to Natalka jestem ale przyjaciele ze względu na mój wzrost mówią na mnie Maleństwo- grr.. znowu się błaźnisz
Tylko nieliczni wiedzą że gdy się denerwujesz to włącza Ci się słowotok.
- Miło mi. Jestem Michał, a przyjaciele mówią na mnie Dziku ewentualnie Kruszyna.

Słysząc jego speszony głosik chichoczesz cicho..."

Boż i jeszcze ta impreza.. 
Siedziałam tak i wspominałam z rozmarzonym uśmiechem.W końcu uświadomiłam sobie że muszę odpocząć. Postanowiłam że pojadę do mojej kuzynki Weroniki. Wzięłam telefon i wybrałam do niej numer.
Po kilku sygnałach odebrała. 
- No nie wierzę Ciotka Natalka się odezwała!- usłyszałam wesoły głosik Wery. 
- Tak, tak wiem. Zła, be Natka. - powiedziałam do niej ze śmiechem.
- No dobra gadaj mnie tu szybko co chcesz bo mi tu Zośka z Fabianem sie biją. 
- Tak jak my kiedyś.. A wracając, mogę Cię odwiedzić?
- Jeszcze pytasz?! Kiedy mam się Ciebie spodziewać? 
- Hm. Powiedzmy jutro rano? 
- Spoko, coś się stało? 
- Pogadamy jutro. Ucałuj szkodniki.
Usłyszałam śmiech po drugiej stronie i dźwięk zakończonego połączenia. 
Zastanawiałam się jak powiem o tym chłopakom gdy nagle odezwał się mój telefon.
Był to Kubiak.
- Cześć. 
- Emm.. No hej. - powiedziałam niepewnie.
- Masz czas? - zapytał.
- Tt.. Taa. mam.
- W takim razie wyjdź proszę z domu i przyjdź do parku. Chyba powinniśmy porozmawiać. - mówił spokojnym głosem. 
- Dobrze. Będę za 15 min. - powiedziałam i się rozłączyłam.
Dziwnie się poczułam kiedy zakończyłam rozmowę. Cieszyłam się ale także czułam wielki niepokój. Nie wiedziałam czego mogę się spodziewać. Bałam się jak mogę się zachować. Musiałam wszystko mieć pod kontrolą. Bałam się że może dalej żywię jakieś uczucie do Michała. A wtedy... Co z Paulem? Co jeśli Kubiak powie mi że nie chce już mnie widzieć?  Ech.. Czym ja się przejmuję? Przecież ja go nie kocham..prawda?

**** 
Witajcie :* Specjalnie z okazji końca wakacji i rozpoczęcia roku szkolnego mam dla Was nowy rozdział. Czy się spodoba? Nie wiem, ale mam nadzieję. Dziękuję za wszystkie wejścia, komentarze etc. 
Czytasz+Komentujesz=Motywujesz.
Kisses,
Rudzielec. 




czwartek, 10 lipca 2014

Rozdział 41

włącz
Usłyszałam tylko huk. Domyśliłam się że to z sypialni. Wbiegłam tam i zobaczyłam jeden wielki rozpierd.. bałagan. Z szafy powywalane ciuchy, książki wywalone na podłogę , a na łóżku siedział szlochający libero.
- O Boże.. Krzysiek.- szybko znalazłam się obok niego i mocno go przytuliłam.
Ignaczak jedynie położył głowę na moich kolanach i dalej płakał.
- Tak bardzo Cię przepraszam że nie było mnie tu cały czas. To się więcej nie powtórzy. Obiecuję że od teraz będę zawsze przy Tobie. - mówiłam coraz to bardziej łamiącym się głosem.
Kiedy patrzyłam na cierpienie mojego przyjaciela czułam jego ból. Tak bardzo chciałam mu pomóc.
- Natka.. Przepraszam że na to patrzysz. Ja..- zaczął Krzysiek nieco nieskładnie.
- Ciii. Spokojnie. Nie masz za co przepraszać. Jestem tu dla Ciebie.
- Tak bardzo mi go brakuje.
- Wiem. Chodź, ogarniemy tu i pójdziemy na spacer.- wstałam i chwyciłam go za rękę.
Posprzątaliśmy szybko, zgarnęliśmy Kubiaka i poszliśmy na spacer.
-Mała..- zaczął Krzysiek.
Spojrzałam na niego dość niepewnie. Moja intuicja mówiła mi że on coś kombinuje.
- No słucham.
- Bo.. bo Ty jesteś dobrym fotografem i.. Nie zastanawiałaś nad pracą w Reprezentacji? - skończył swoją dość nieskładną wypowiedź.
- Hahahahahhahh dobry żart. A smok w tej bajce był? - zapytałam szczerze rozbawiona.
- Z czego rżysz? Zgadzam się z Krzyśkiem. To jest dobry pomysł. Widziałem Twoje zdjęcia i masz  naprawdę talent. - dodał swoje trzy grosze Michał.
- Nawet jeśli bym wysłała swoje CV to i tak szanse na dostanie się są maleńkie. Doskonale wiecie że mnóstwo ludzi marzy o tej posadzie. - powiedziałam kopiąc kamyk.
- No bo.. no bo.. My.. bo.. wysłaliśmy Twoje zgłoszenie. - wydukał Igła.
- Co kurw.. ?! Ale jak to?! Mówiąc my masz na myśli..?
- Noo ja, Piter i Misiek.
- O ja pier...
- Hamuj, nie ładnie tak przeklinać.- pomachał mi palcem Kubiak.
- Zamknij się. - warknęłam. - Igła uduszę Cię!
- Powinnaś nam dziękować. Dostałaś tą robotę. Na razie na okres próbny ale.. - nie skończył mi tego tłumaczyć bo już wisiałam na jego szyi.
- Dzięki,dzięki, dzięki!! Kocham Cię, Was. - krzyczałam w przerwach na całowanie go w policzki.
- Ejj ja tez chce buziaka. W końcu też brałem w tym udział. No i mocno trzymałem w kciuki. - zaczął kręcić Kubiak.
W chwili euforii wskoczyłam mu na ręce i musnęłam go w usta. On szeroko otworzył oczy, a ja szybko zeskoczyłam z jego rąk.
- Ja.. bo.. przepraszam. - jąkałam się totalnie skołowana.
Widziałam że on także nie wiedział co zrobić. Otwierał i zamykał usta. Uśmiechał się lecz chwilę później kręcił głową jakby prowadził wojnę sam ze sobą.
- Jasna dupa. - mruknął Krzysiek drapią
się po karku.

Z punktu widzenia najlepszego, najprzystojniejszego i w ogóle naj libero.
Booż co to było? Kubiak ma minę jak kot srający na pustyni, a Mała.. wygląda na przerażoną ale oczy świeciły jej niesamowicie. W życiu nie widziałem w nich takiego blasku. Patrząc na Michała mogę powiedzieć to samo. Co oni wyprawiają do cholery?! Będzie potrzeba interwencja.
- Ja.. ja pójdę już.- wyjąkała Natka.
- Ta.. no ja.. też się już będę zbierać.- mruknął Michał który cały czas kątem oka obserwował rudą.
- Wiesz co daj mu kluczyki, ja Cię odwiozę tylko chcę z Tobą pogadać.
Kiwnęła głową, oddała kluczyki Kubiakowi i ruszyła ze mną.
Kiedy oddaliliśmy się od ''miejsca zbrodni" odezwała się.
- Jeśli chcesz wiedzieć co to było to się nie dowiesz. Sama nie wiem. - mówiła patrząc w dół.
- Ok. To przynajmniej mi powiedz co teraz czujesz. Bo z tego co widziałem nie był to zwykły pocałunek.
- Nie wiem co czuję. Naprawdę. Kompletny rozpierdol w głowie.- powiedziała i się rozpłakała.
Przytuliłem ją mocno i szliśmy dalej.

****
Witajcie! Wakacje. Rozdział dłuższy (przynajmniej mi się tak wydaje) . Oceńcie jak się podoba.
Specjalnie dla W. <3
Czytasz+ Komentujesz= Motywujesz
Kisses,
Rudzielec

czwartek, 26 czerwca 2014

Rozdział 40

- Państwo Kubiak mają zaproszenie od mojego przystojniaka do nas.- wyszczerzyłam się w ich kierunku.
Kubi z wrażenia wypluł Colę którą pił. a jego oczy zrobiły się wielkości pięciozłotówek.
- Nas? Mieszkacie razem?- spytał.
- Noo tak? Jakiś problem?- zapytałam i spojrzałam na niego opierając ręce o biodra.
- Nie, nie. Gratulacje.- powiedział uśmiechając się, mocno mnie przytulił.
- Dzięki - uśmiechnęłam się.- Dobra to chodźcie. Dryndnę jeszcze do Ignaczaków może wbiją.
Kiwnęli głowami i ruszyliśmy w stronę mojej kwatery. Po krótkim spacerku dotarliśmy do mieszkania.
- Wchodźcie i się czujcie się jak u siebie. - powiedziałam wpuszczając ich do środka.- Kochanie , jesteśmy!
- Uno momento Czikita!- krzyknął Paul.
Wywróciłam oczami i zapytałam czy mają na coś ochotę. Kubiak po rozłożeniu się wygodnie na kanapie czyt. nogi na stół odparł że chętnie by coś wsunął i do tego poklepał się po brzuchu.
- Boż z kim ja żyję? Pola, skarbie jak będziesz już starsza to bądź bardziej rozsądna w wyborze chłopaka niż Twoja mamusia. - powiedziała Monika śmiejąc się do córki.
Michał jak to usłyszał obraził się śmiertelnie, pokazał wszystkim dookoła jak bardzo jest dojrzały pokazując język, tupiąc nóżką i obrócił się do nas plecami.
Monika wzięła się za udobruchanie narzeczonego więc zdecydowałam że pójdę zadzwonić do Krzyśka.
Zgarnęłam telefon i poszłam do kuchni. Usiadłam na kredensie jak to miałam w zwyczaju i wybrałam numer libero. Jeden sygnał, drugi sygnał, trzeci sygnał. Poczta.
- Dziwne- mruknęłam po drugiej próbie.
Zadzwoniłam jeszcze do mojego brata bo dawno nie rozmawiałam z nim.
- Cześć braciszku- zawołałam gdy odebrał.
- Hej Kreciku- zaśmiał się.
- Daj spokój nie mam pięciu lat.- mruknęłam niezadowolona tym przezwiskiem.
- Oj weź , kiedyś Ci to nie przeszkadzało. Co tam u Ciebie siostra? Nie dzwonisz do mnie- powiedział smutno.
- Przepraszam, zalatana jestem. Wiesz jak to jest praca, dom, Paul no i oczywiście moje duże dzieci .
- Ach no tak moja mała siostrzyczka znalazła chłopaka. To kiedy poznam szwagra?
- Przywiozę go na Twoje urodziny związanego w bagażniku, pasuje?- zapytałam śmiejąc się.
-Oż kurw.. to znaczy.. no. Trzeba po chłopaków dzwonić ale to koniecznie! Właśnie mówiłem już Alkowi ale i Tobie powtórzę że na imprezę zapraszam też Twoje duże dzieci.
- Ze swoimi drugimi połówkami?
- Drzewo do lasu będą zabierać? - zaśmiał się. - Nie no żartowałem. Oczywiście zapraszam!
- Dobra, braciszku kończę bo muszę jeszcze coś załatwić. Pozdrów Justynę. Paa.-pożegnałam się i zakończyłam rozmowę.
Spróbuję jeszcze raz- pomyślałam. Wybrałam numer do Ignaczaka i czekałam.
- Heej do Ciebie ciężej się dodzwonić niż do papieża!- powiedziałam wesoło.
- Cześć, przepraszam ale nie mogłem rozmawiać.- powiedział smutno.
- Coś się stało?- spytałam przestraszona.
- Niee. Przepraszam, muszę kończyć.- powiedział i się rozłączył.
Spojrzałam zdezorientowana na telefon i wróciłam do moich gości do których dołączył już mój chłopak. Podeszłam, usiadłam mu na kolana i wsłuchałam się w rozmowę.
- Który dziś jest?- spytałam.
- Dziś? No 10 maja. - powiedział Kubiak.
Chwilę się zastanowiłam i naglę wszystko stało się jasne. Dziś są urodziny Arka.
- Jasna cholera. Muszę jechać do Krzyśka. - powiedziałam szybko wstając.
- Coś się stało? - spytał Paul.
- 10 maja.. no jasne.- mruczał pod nosem Michał.- Czekaj. Jadę z Tobą, w końcu to też mój przyjaciel.
Kiwnęłam głową i już po chwili siedzieliśmy w moim Infiniti.
- Infiniti? Dobry gust masz co do samochodów!- zaśmiał się.
- Mój były chłopak miał takiego. Może go znasz? Też ma na imię Michał, jest siatkarzem i siedzi koło mnie.- powiedziałam i popatrzyłam na niego.
- No, chociaż tego Cie nauczyłem.-wyszczerzył się.
Po kilku minutach byliśmy już przed domem Ignaczaków.Wlazłam bez pukania jak zawsze.
- Krzysiek!! - wydarłam się.
Usłyszałam tylko huk. Domyśliłam się że to z sypialni. Wbiegłam tam i zobaczyłam...

****
Dzień dobry!!
Z okazji ostatniego dnia szkoły mam dla Was rozdział :))
Czytasz+ Komentujesz= Motywujesz!!!
/Rudzielec

poniedziałek, 2 czerwca 2014

Rozdział 39

- Serio?- spytałam lekko przestraszona.
- No tak. Chcę żebyś poznała moją rodzinę. Czy to coś dziwnego?
- Nie. Dobra, zgadzam się ale pod małym warunkiem. - powiedziałam zagryzając lekko wargę.
- Nie, nie będziesz rządzić pilotem. - powiedział śmiejąc się.
- Och zamknij się! - walnęłam go w ramię- Nie o to mi chodziło. Skoro ja mam poznać Twoją rodzinkę, to Ty jedziesz ze mną na urodziny mojego brata.
- Czyli mam poznać szwagra? Spoko, myślę że dam radę - wyszczerzył się.
Ja natomiast zaśmiałam się i poszłam do kuchni mówiąc cicho.
- Ach naiwny myśli że w moim bracie będzie miał największy problem. - i znowu się zaśmiałam.
Czeka na niego cała rodzinka i przyjaciele. To będzie dobre.- pomyślałam.
Zrobiłam sobie zieloną herbatkę, chwyciłam jabłko w tym samym kolorze i poszłam do salonu. Wyciągnęłam laptopa i postanowiłam nadrobić seriale. Na pierwszy ogień poszedł mój ukochany Sherlock.
Rozłożyłam się wygodnie i zaczęłam oglądać. Po chwili mój chłopak rozłożył się na mnie.
- Spadaj grubasie! Serial oglądam. - warknęłam i starałam się go zrzucić.
- Ej, ej chudzielcu! Ważę tylko 93 kg więc bujaj rajstopy!- dźgnął mnie w żebra i zaczął całować po szyi.
- Kochanie Ty moje największe pohamuj trochę te swoje zapędy seksualne i daj mi skończyć. Obiecuję że po tym odcinku zajmę się Tobą. - powiedziałam poruszając charakterystycznie brwiami.
Westchnął głęboko, pocałował mnie i rozłożył się na moich nogach.
- Skarbie, a od kiedy Ty Sherlocka oglądasz?- spytał po chwili.
- Oj od niedawna. Wciągnął mnie.
Godzinę później.
Uff genialny odcinek. Uwielbiam Benedicta. I ten jego akcent. Awwww.
- Dobra Skarbie skończyłam. To na czym my to.. - powiedziałam ale nie skończyłam gdyż zobaczyłam najsłodszy widok jaki kiedykolwiek widziałam.
Mianowicie zobaczyłam mojego przystojniaka śpiącego zwiniętego w kulkę.
Wyswobodziłam się z jego uścisku i pomknęłam po aparat. Cyknęłam mu kilka fotek i przykryłam go kocem. Spojrzałam na zegar. Jako że było już po południu przebrałam się w letnią sukienkę, nałożyłam balerinki i ruszyłam z aparatem na spacer. Oczywiście najpierw napisałam kartkę mojemu Romeo żeby się nie martwił "Skarbie poszłam na spacer. Kocham, N." 
Ruszyłam przed siebie. Szłam przez park i zobaczyłam dwójkę dzieci bawiących się na huśtawce. Wyglądali tak uroczo że aż nie mogłam się oprzeć i zrobiłam im zdjęcie. Pochodziłam jeszcze chwilę cały czas cykając fotki.
- Przepraszam panią. Czy mogłaby nam pani zrobić zdjęcie?- zapytał mnie ktoś za mną.
Obróciłam się i zobaczyłam Michała Kubiaka z Moniką i małą Polą.
- O rany co tu robicie? - zapytałam prawie krzycząc.
Od razu rzuciłam się by wy przytulać Miśka i małą.
- A no wpadliśmy by odwiedzić Ignaczaków. To co z tymi zdjęciami? - zapytał śmiejąc się Michał.
- Takich modelów jak Wy to ze świecą szukać. Piszę się na to. - wyszczerzyłam się w jego kierunku.
- A gdzie twój facet? - spytała Monika.
- Hmm. Aktualnie śpi. Usnął jak oglądaliśmy mój serial.- uśmiechnęłam się do niej, co odwzajemniła momentalnie.
- Pamiętniki z Wakacji? - podchwycił temat Kubiak.
- Nie, Sherlock frajerze. - powiedziałam i pokazałam mu język.
- Też to oglądasz? Serio? O matko uwielbiam Benedicta!! - powiedziała podekscytowana Monika.
I zaczęłyśmy nawijać o serialu. W między czasie porobiłam im genialne (nie chwaląc się ) zdjęcia.
Po jakimś czasie postanowiliśmy wstąpić do kawiarni.
Zamówiłam moje ulubione tiramisu gdy nagle zadzwonił mój telefon.
- Słucham?- odebrałam.
- Kochanie, gdzie jesteś? Martwiłem się jak nie znalazłem Cię w domu.- powiedział smutnym głosem mój ukochany.
- Skarbie jestem w kawiarni z państwem Kubiak i przeuroczą Polą. Spotkałam ich w parku.
- Michał jest w Rzeszowie? - zapytał zdziwiony.
- No jest, a raczej są.
- No to zaproś ich do nas. - zaśmiał się.
- Dobra. Kocham Cię.
- A ja Ciebie.

***
Nooowyyyyy :D Długo mi zeszło pisanie tego rozdziału ale to taki szczegół :D
Czytasz+ komentujesz=Motywujeeesz!
Całuski,
Rudzielec

piątek, 2 maja 2014

Rozdział 38.

włącz:
Obudziłam się jakoś po ósmej, bo ktoś dobijał się  do mnie na telefon. Nie patrząc na wyświetlacz zgarnęłam komórkę i szybko wyszłam z sypialni by tylko nie obudzić mojego ukochanego. Odebrałam i zaczęłam robić sobie kawę.
- Halo?- powiedziałam głośno ziewając.
- Już Ci mówiłem, że za halo w mordę walo. Obudziłem panienkę? - zaśmiał się Karol.
- Ależ skąd! Przerwałeś jedynie moje patrzenie na powieki słońce.- wyszczerzyłam się ale po chwili przypomniałam sobie, że on tego nie widzi i strzeliłam sobie z otwartej dłoni w czoło.
Usłyszałam śmiech po drugiej stronie.
- Niech zgadnę. Wyszczerzyłaś się ale skapnęłaś się że, ja tego nie widzę i ze swojej głupoty przybiłaś sobie głośnego facepalm`a.  A teraz masz wytrzeszczone oczyska. - zachichotał Kłos.
- Brawo Sherlocku ale jak Ty to..- zaczęłam.
- Oj kochana, no kto jak kto ale ja Cię już troszku znam.
Zaczęłam się śmiać. No tak, to prawda. Znamy się jak łyse konie. Jest dla mnie tak samo ważny jak Alek, Igła czy Piotruś.
- Dobra, my tu gadu gadu, a Ty coś pewnie ode mnie chcesz.
- Kiedy mnie Mała odwiedzisz? Stęskniliśmy się wszyscy za Tobą. Zwłaszcza ja i Winiar. No i jeszcze Zati truje mi dupe... - powiedział to tak wesołym głosem, że nie dało się nie uśmiechnąć.
- Karol, wiesz że Cię kocham ale z takim pytaniem równie dobrze mogłeś zadzwonić troszku później. A tak na serio to nie wiem kiedy. Mogę zgarnąć mojego pięknego? - zapytałam z uśmieszkiem.
- Pięknego? To już nie jesteś z Paulem? - zaśmiał się. 
- Głupi jesteś. 
- Też Cię kocham. Dobra bier go. I dawaj mi tu znać kiedy. 
- Na telefon?
- Nie wiem. Telefon, Fejs, Gadu, Skype, znaki dymne . Masz wielki wybór słonko. 
- Dobra idę robić mojemu śniadanko. Trzym się i Olkę pozdrów. 
- Ja też chcę śniadanie! Dziękuje . Na razie Malutka.- powiedział, cmokną do słuchawki i rozłączył się. 
Ja natomiast włączyłam sobie Eskę TV gdzie leciała właśnie moja ulubiona piosenka i wzięłam się za śniadanko.
And I know you wish for more, and i know you try. And now you realize, you know the time is right. - zaśpiewałam razem z Sharon den Adel. 
Postawiłam na naleśniki więc wyciągnęłam potrzebne składniki i po chwili ciasto było gotowe do smażenia. 
Przez cały czas gdy "gotowałam" mówiłam sobie Kocham tą kuchnię. Kocham tą kuchnię. 
Może to dziwne ale naprawdę tak było. Kochałam kuchnię, sypialnie, calutkie mieszkanie. Myślicie pewnie że jestem materialistką, że zależy mi tylko na pieniądzach ale to nie prawda. Kochałam to wszystko ponieważ całą tą siedzibę bo była przesiąknięta Paulem. Wszędzie czułam jego obecność, jego zapach. Po prostu jego.
- Kurwa!- krzyknęłam .
Tak się rozmarzyłam że spaliłam jednego pieprzonego naleśnika. 
- Jezus Maria! Wszystko w porządku? Nic Ci się nie stało? Co tak śmierdzi? Boże, pali się? - wpadł Paul do kuchni i zasypał mnie gradem pytań. 
Zarumieniłam się, przygryzłam wargę i spojrzałam na swoje stopy. 
- Chciałam Ci zrobić śniadanie ale sama myśl o Tobie mnie rozpraszała... No i spaliłam naleśnika.
Zaśmiał się cicho. 
- Jesteś urocza gdy się czegoś wstydzisz.- powiedział unosząc lekko mój podbródek i całując mnie lekko.
Otworzyliśmy okna by choć trochę wywietrzyć mieszkanie. Zjedliśmy to co mi wyszło, ubraliśmy się i poszliśmy na spacer. Jako że chłopcy i ja mieliśmy wolne poszliśmy na spacer. Oczywiście z moim wiernym przyjacielem aparatem. Szliśmy sobie wesoło gdy nagle zobaczyliśmy uroczą, starszą parę siedzącą na ławeczce. 
- Kochanie, spójrz. - powiedziałam i wskazałam na nich głową. 
- My też będziemy tacy szczęśliwi. Albo nawet bardziej. - powiedział mocniej ściskając moją rękę. 
Przystanęłam i spojrzałam mu głęboko w oczy. 
- Kocham Cię tak bardzo że nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie. - powiedziałam szczerze.
- Ja też Cię kocham. Jesteś najwspanialszą osobą w całym moim życiu. Chciałbym żebyś poznała moją rodzinę. 

***

Oto i nowy rozdzialik. 
Czytasz+ Komentujesz= Motywujesz!
Zapraszam Was na mojego drugiego bloga :) 
http://come-and-look-what-are-you-doing.blogspot.com/

Całuję

Rudzielec

poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Liebster Award

Zostałam nominowana przez blog : http://volleyball-and-me.blogspot.com

A oto jej pytania.

1. Dlaczego siatkówka?
- Kocham ten sport za siatkarzy którzy nigdy się nie poddają. Potrafią postawić siatkówkę nad wszystko inne. Cenię ich za to bardzo.

2.Ulubiony siatkarz polski i zagraniczny?
- Ojej. Ciężko mi wybrać jednego. Kocham ich wszystkich. Z zagranicznych cenię Oliega Achrema, Matta Andersona i Dicka Kooya. Natomiast z naszych siatkarzy..hm.. na pewno Krzysiu Ignaczak, Łukasz Żygadło, Michał Winarski i wiele innych.

3.Jakie sposoby na nudne dni?
- Dobra książka bądź film. Ale także spotkania z przyjaciółmi.

4.Jakie książki polecasz?
- Hmm... seria "50 twarzy Greya", "Płomień  Crossa" oraz seria "Upadli".

5.Jakie filmy polecasz?
- " Kocha.Lubi.Szanuje." , " Połączenie",  " 3 metry nad niebem"  i wszystkie te na podstawie książek Nicolasa Sparksa.

6. Gdyby nie siatkówka to...
- ... to muzyka.

7. Ulubiony klub?
- Asseco Resovia Rzeszów ale też kibicuję Skrze Bełchatów.

8. Jak radzisz sobie ze stresem?
- Hmm. Chyba nie radzę.

9.Byłaś kiedyś na meczu siatkówki?
- Tak, byłam na meczu, co prawda ligowym ale emocji było co nie miara.

10. Za co kochasz siatkówkę?
- Chyba odpowiedziałam na to pytanie w pierwszym punkcie. :D


Do dalszej gry nominuję :
http://kiedy-spotkalam-siatkarskiego-jego.blogspot.com/
http://corka-dziwki.blogspot.com/
http://byc-zagadka.blogspot.com/

A o to moje pytanka.
1. Jaki inny sport poza siatkówką?
2. Ulubiony siatkarz/siatkarka?
3. Kto i dlaczego jest Twoim autorytetem?
4. Jakiemu klubowi kibicujesz?
5. Jakiej muzyki słuchasz?
6. Stephan Antiga, Andrea Anastasi czy Daniel Castellani?
7. Podoba Ci się wybór 26 naszego nowego szkoleniowca?
8. Piosenka która najbardziej kojarzy Ci się z siatkówką?
9. Byłaś na jakimś  meczu?
10. Dlaczego siatkówka?

Dzięki Beata za nominację :*

A co do rozdziału.. przepraszam. Musze zawiesić oba blogi do maja.  Gimbusy piszą testy, więc wio Rudzielcu do nauki.
Dziękuje za mnóstwo wyświetleń,
Kocham Was <3
Rudzielec.

piątek, 4 kwietnia 2014

Rozdział 37

włącz
- A właśnie, miałem się Ciebie o coś zapytać. -powiedział po chwili kiedy był pewny że już nie zasnę.
Spojrzałam na niego zaciekawiona. Już otwierał usta by mi w końcu zadać to pytanie ale nagle pomiędzy siedzeniami pokazała się głowa Igły.
- Oświadczać się będziesz? - zapytał poruszając brwiami.
- Kiedyś na pewno ale nie w ten sposób. - powiedział uśmiechając się szeroko.- Musisz jeszcze trochę poczekać Mała. - dodał mrugając do mnie.
Poczułam że robię się czerwona.
- Dobra Mały- zaakcentowałam specjalnie- to o co chciałeś zapytać?
- No właśnie o co? - dodał swoje trzy grosze
- Weź idź zobacz czy nie ma Cię gdzieś indziej - uśmiechnęłam się do niego słodko.
Zrobił smutną minkę, nałożył słuchawki i zamknął się w swoim świecie. Żeby całkiem się na mnie nie obraził wychyliłam się w jego stronę i dałam mu buziaka w czółko. Uśmiechnął się do mnie i puścił mi oczko. Wróciłam na swoje miejsce otulając się ciepło bluzą mojego mężczyzny. Oparłam się o szybę, wyłożyłam nogi na jego kolana i czekałam aż coś powie.
- A więc..- zaczął natomiast ja nie byłabym sobą gdybym mu nie przerwała niczym Winiar.
- Nie zaczyna się zdania od " A więc" kochanie.
- A w łeb byś nie chciała kochanie? - spytał śmiejąc się.
Pokręciłam przecząco głową i podniosłam ręce w geście kapitulacji.
- Chciałem Cię zapytać o bardzo ważną rzecz. Jesteśmy ze sobą już osiem miesięcy. - powiedział.
Już osiem miesięcy?! Jak ten czas leci. Nie wierzę że tyle zmieniło się w moim życiu. Mam wspaniałych przyjaciół za których oddałabym życie oraz najwspanialszego mężczyznę na świecie. Nie wiem co bym bez nich zrobiła. Całkowicie mnie odmienili.
-.. no a później wyjedziemy na Antarktydę i będziemy pomagać rozmnażać się pingwinom.- powiedział ze sztucznym uśmiechem.
- Co Ty..- zaczęłam.
- Znowu się wyłączyłaś. - powiedział z nutką rozżalenia w głosie.
- Przepraszam skarbie. Już Cię słucham. - powiedziałam lekko przygryzając wargę.
- Pytanie brzmi czy nie chciałabyś ze mną zamieszkać?- powiedział dość niepewnie.
- Oczywiście że tak. - odpowiedziałam szeroko się uśmiechając.
On w odpowiedzi wpił się w moje usta. Całował mnie długo i namiętnie. Jak nikt inny. Kiedy oderwaliśmy się od siebie, spojrzał mi w oczy i delikatnie musną ustami mój nos. Zarumieniłam się lekko i mocno wtuliłam się w niego, a on zaczął nucić mi piosenkę .
- Tak bardzo Cię kocham- wymruczałam.
- Ja Ciebie też skarbie i nikogo więcej.
- A za kilka lat?
- To pojawi się ktoś inny kogo będę tak kochać.
- Kto?
- Wasza córka.. znam to- odpowiedział znudzony Piotrek.
- Piotreek.. I cały romantyzm szlag trafił.- powiedziałam z niesmakiem.
Dwie godziny później..
Weszliśmy w końcu do mieszkania Paula w którym już niedługo miałam zamieszkać. Wleciałam do środka i pognałam do kuchni. Nalałam sobie szklankę soku pomarańczowego i wchłonęłam go natychmiastowo.
Odłożyłam szklankę na blat, podbiegłam do Paula i wskoczyłam mu na ręce. Wpiłam się w jego usta, a nasze języki zaczęły słodką walkę.Zaczęliśmy zdzierać z siebie ciuchy. Nawet nie wiem kiedy znaleźliśmy się w sypialni. Mój mężczyzna położył mnie na łóżku i zaczynając od szyi pocałunkami schodził coraz niżej. Pod wpływem jego języka wiłam się z rozkoszy. Widząc moją zarumienioną z podniecenia twarz uśmiechnął się szelmowsko i ponownie wpił się w moje usta. Jednym sprawnym ruchem wszedł we mnie. Kochaliśmy się namiętnie, a całe mieszkanie wypełniało echo naszych głosów. Po wszystkim położyłam mu głowę na klatkę piersiową i szczęśliwa zasnęłam.
****
Boż jaki rozdział :D Nie wychodzą mi TAKIE sceny za co bardzo przepraszam! ;*
Dziękuje za wszystkie wyświetlenia i komentarze. Jesteście nieziemscy! <3
Czytasz+Komentujesz=Motywujesz!
Umożliwiłam komentowanie anonimów :))
Całuje,
Rudzielec

wtorek, 25 marca 2014

Rozdział 36

- Kochanie, a Ty co myślisz o dzieciach?- spytał ni stąd ni zowąd.
Zamyśliłam się i po chwili odpowiedziałam.
- Na pewno chciałabym mieć ale nie w tym wieku. Mam dopiero 23 lata. Wiesz, jak każda dziewczyna marzę o wielkim domu, dwójce dzieci i mężu kochającym mnie nad życie. No także teraz już wiesz wszystko. 
Popatrzył mi prosto w oczy, przybliżył się lekko i musnął koniuszkami palców mój policzek.
- Obiecuję Ci, że kiedyś spełnię twoje marzenia - powiedział lekko się uśmiechając. 
Pochylił się nade mną i wpił w moje usta. Wszystko byłoby pięknie gdyby nie to że z łazienki wyszedł Ignaczak.
- Soooł słit że aż rzygam tęczą- zaśmiał się w rzucając się na swoje łóżko. 
Pokazałam mu jakże uroczego środkowego palca i uciekłam pod prysznic. Woda była gorąca i dzięki niej odpoczęłam. Nagle przypomniała mi się piosenka którą śpiewałam z Paulem kilka tygodni wcześniej. 
-And I can tell just what you want .You don't want to be alone.You don't want to be alone. And I can't say it's what you know .But you've known it the whole time. Yeah, you've known it the whole time. - zaczęłam głośno śpiewać.
Wyszłam z parującej łazienki owinięta w ręcznik i zaczęłam szukać swojej koszulki kiedy usłyszałam chrząknięcie za sobą. Odwróciłam się i zobaczyłam Igłę, Paula, Pita i Oliega patrzących na mnie z szeroko otwartymi oczami.
-No co? -spytałam- Patrzycie jakbyście dziewczyny w ręczniku nie widzieli.
Dalej na mnie patrzyli jak na mięso.
- No wiem że jestem seksy i w ogóle no ale bez przesady. - zaśmiałam się.
Wzięłam swoje rzeczy i wróciłam do łazienki. Ubrałam szybko koszulkę Paula która służyła mi jako piżama i krótkie spodenki po czym zmyłam cały makijaż i umyłam ząbki. Wróciłam do chłopaków, wyjęłam balsam do ciała i zaczęłam smarować nogi.
- Am.. Kochanie?-odezwał się Paul.
- Tak?
- Co Ty robisz?
- Smaruję nogi żeby za kilka lat były jędrne, a nie sflaczałe.
- Aaaaaa - powiedzieli chłopcy.
Kiedy już skończyłam usiadłam na łóżku mojego chłopaka i wtuliłam się w jego tors.
- To o czym gadamy panowie?
- O tym że idziesz spać kochanie - powiedział Lotman całując mnie w skroń.
- Ale..
- Nie ma żadnego ale. My już idziemy- powiedział Piter.
- Dobranoc - powiedział Nowakowski i Achrem całując mnie w policzek.
- Dobranoc Misiaczki - odpowiedziałam ziewając.
Zamknęli drzwi, a ja położyłam na kolanach mego lubego. On natomiast jak to miał w zwyczaju bawił się moimi włosami.
- Kocham Cię - powiedział cicho.
- Mhm..- zamruczałam odpływając do krainy snu.
***
Next day..
- Wstawaj misiu - usłyszałam ciche mruczenie. Po chwili poczułam lekkie pocałunki na mojej szyi.
Uśmiechnęłam się szeroko i wpiłam się w jego usta.
- Dzień dobry! Kocham Cię. - powiedziałam wzdychając głęboko.
- Takie poranki to mogę mieć zawsze. Też Cię kocham.- powiedział i lekko musnął swoimi ustami mój nos.
Zachichotałam i lekko się zarumieniłam.
- A Wy już od rana? - powiedział głośno ziewając Igła.
Zaśmiałam się i pokazałam mu język za co dostałam w łeb poduszką.
Półtora godziny później. 
Kiedy już siedzieliśmy w autokarze, nałożyłam słuchawki w zamiarze pójścia spać. Usłyszałam znajomą melodie pianina. Poczułam jak ktoś wyrywa mi jedną słuchawkę.
- Czego słuchasz?- spytał mój mężczyzna.
- Muzyki.- wyszczerzyłam się.
- Wow! You didn`t say - zaśmiał się. - Ładne to. Co to za piosenka?
- Moja kołysanka. - powiedziałam po czym oparłam głowę o jego tors i zamknęłam oczy.
Nagle zrobiło mi się przyjemnie ciepło. Otworzyłam oczy i zobaczyłam jak Paul opatula mnie swoją bluzą.
- A właśnie miałem się Ciebie o coś zapytać.- powiedział po chwili kiedy był pewny że już nie zasnę.
***
Cześć kochani! Jako że jestem w domu ( angina ze mną wygrała :(( ) Postanowiłam napisać ten rozdział.
Mam do Was pytanie. Co myślicie o nowym blogu? Piszcie w komentarzach odpowiedzi . Jeśli uważacie że to dobry pomysł możecie mi podpowiedzieć jakich byście chcieli głównych bohaterów.
Całuje,
Rudzielec.

niedziela, 16 marca 2014

Rozdział 35

włącz
- Moja głowa.- jęczałam.
Podniosłam się z parkietu i usiadłam na ławeczce bo zaczęłam mieć zawroty głowy.
- Chcą być siatkarzami, a zamiast w to jebane boisko trafiają we mnie. Kurwa mać.- klęłam wnerwiona do granic.
- Żyjesz młoda?- spytał Jacek.
Kiwnęłam że tak, a on w zamian rzucił mi zimny okład który po chwili leżał już na moim czole.
Uśmiechnęłam się lekko w podzięce.
- Tak strasznie panią przepraszam. Nie chciałem- usłyszałam kogoś głos.
Odwróciłam wzrok w jego stronę.
- Z konia spadłeś? Ludzi nie poznajesz Kubiak?- warknęłam.
- Natalia? Cholera, zapomniałem że w Resovi pracujesz.- powiedział z wyraźnym zakłopotaniem w głosie.
Nie wiedzieć czemu wydało mi się to cholernie zabawne i po prostu wybuchnęłam głośnym śmiechem.
- Nic się nie zmieniłaś- powiedział z lekkim uśmiechem. - Co u Ciebie?
- Jestem fotografem. Mam wspaniałego mężczyznę. Mieszkam w Rzeszowie i mam najlepszych przyjaciół na świecie. Czegóż chcieć więcej?
- No to gratuluję. Słuchaj żałuję że Cię skrzywdziłem. Na prawdę tego nie chciałem. To nie było to. Wybaczysz mi kiedyś?
- Tylko jeśli jesteś z nią szczęśliwy. - powiedziałam puszczając mu oczko.
- Oczywiście że jestem. Poczekaj na mnie chwilę po meczu, chciałbym Ci kogoś przedstawić.
Pokiwałam moją mózgownicą zgadzając się. Pogadaliśmy jeszcze chwilę i rozpoczął się mecz. Dziś zdecydowanie najlepszy był Krzysiek. Szalał jakby miał ADHD. Ja jako zapalony kibic Soviaków darłam się na całe gardło ale także nie zapominałam o mojej pracy. W przerwach meczu przybiegał do mnie Paul. Gdy tylko był przy mnie moje serce biło jak szalone. To z nim chciałam spędzić całe moje życie. Z rozmyśleń wyrwał mnie ryk moich siatkarzy i ich kibiców. Spojrzałam na tablicę było 3:1 dla Rzeszowa. A MVP został nikt inny jak nasz kochany libero.
Podbiegłam do Paula, wskoczyłam mu na ręce i namiętnie pocałowałam. Kiedy się od siebie odkleiliśmy widziałam w jego oczach te iskierki które tak kocham.
- Gratuluję meczu kochanie.-powiedziałam szeroko się uśmiechając.
- Dziękuje- powiedział i pocałował mnie w czoło.
Po chwili postawił mnie na parkiecie, a sam skierował się do szatni.
- Tu jesteś - zawołał Kubiak.
- Jestem, jestem. - zaśmiałam się szczerze.
Szedł w moją stronę z malutką dziewczynką na rękach.
- Natalko poznaj moją córkę, Polę Kubiak. Córeczko, to jest Twoja nowa ciocia, Natalka.
Moja mina musiała być niesamowita gdyż siatkarz nie mógł się opanować i zaczął trząść się ze śmiechu.
Ale to nie  było ważne. Byłam kompletnie zauroczona tym maleństwem.
- Chcesz? - spytał wyciągając małą w moją stronę.
-Oczywiście. - wzięłam malutką na ręce i nie mogłam oderwać od niej wzroku.- Udała Ci się córa. Gratuluję Tobie i Monice.
- Dziękujemy - uśmiechnął się.
Nagle poczułam czyjeś dłonie na moich biodrach.
- No kochanie pasuje Ci to dzieciątko- wyszczerzył się Lotman.
- Wiem. - powiedziałam i oddałam małą ojcu.
Porozmawialiśmy chwilę i rozeszliśmy się w swoje strony czyt. Misiek z małą do domu, a my do hotelu.
Ja miałam być sama w pokoju ale niestety wyszło inaczej gdyż trener zapomniał o mojej obecności.
- Zamawiam pokój z Natką - wydarli się w tym samym momencie Igła, Piotrek.
Zaśmiałam się.
- Natka będziesz dziś spała w pokoju z Lotmanem i Igłą , ok? - spytał Kowal.
- Oczywiście, tylko z tego co wiem nie ma trzech łóżek w pokojach.
- Zsuniemy, don`t worry - powiedział Igła machając brwiami.
***
Kiedy już weszliśmy do pokoju Igła jako pierwszy rzucił się w stronę prysznica.Paul położył się na łóżku, a ja obok niego.
- Kochanie, a co Ty myślisz o dzieciach? - spytał ni stąd ni zowąd.
****
Taki nowy rozdzialik, na umilenie dnia ;*
Dziękuje za liczne wyświetlenia :))
Czytasz+Komentujesz=Motywujesz!!

czwartek, 13 marca 2014

Rozdział 34

włącz:
Mamy spore szanse przeżyć jeszcze jeden taki dzień..
Obudziłam się w łóżku z największą miłością mojego życia. Spojrzałam na telefon była godzina 13.30
Paul spał spokojnie na brzuchu. Wyglądał niesamowicie. Trzydniowy zarost z jego nieogarniętymi włosami wyglądała bardzo seksownie. Wstałam cicho by go nie budzić. Ubrałam szlafrok i wyszłam do kuchni.
Zaparzyłam sobie kawę, włączyłam radio i jak to miałam w zwyczaju usiadłam na parapecie.
Kiedy tak siedziałam poczułam na sobie jego wzrok. Jak na zawołanie odwróciłam się do niego.
Bez słowa podszedł i wpił się w moje usta. Kiedy się od siebie oderwaliśmy posłałam mu szeroki uśmiech.
- Kochanie nie chcę psuć nastroju ale dziś mecz..- powiedział krzywiąc się lekko.
- No tak. Za pół godziny mamy wyjeżdżać z Podpromia.
- To masz jakieś dziesięć minutek na prysznic w jakże cudownym towarzystwie czyt. ze mną. - powiedział poruszając brwiami i zaczął się do mnie zbliżać.
-Wiesz że jeśli pójdziemy razem tak szybko Cię nie wypuszczę. - powiedziałam i czmychnęłam do łazienki.
Jakiś czas później..
Wysiedliśmy z pojazdu mojego mężczyzny i wtuleni w siebie szliśmy dalej. Kiedy nagle się zatrzymałam.
- Coś się stało? - spytał z troską w głosie.
- Nic takiego kochanie tylko muszę skoczyć do sklepu.
On spojrzał na zegarek i kiwnął głową.
Weszliśmy do najbliższego spożywczaka i wzięliśmy się za zakupy. Ja okupywałam słodycze, a moja druga połówka napoje. Kiedy spotkaliśmy się przy kasie ja w koszyku miałam paczki żelków, ptasie mleczko i ukochane ciastka Paula pieguski. Natomiast on miał wody, jakieś soki i specjalnie dla mnie skoczył po dan mleko które tak kochałam. Posłałam mu swój najpiękniejszy uśmiech i musnęłam delikatnie jego usta. Po zapłaceniu wyszliśmy trzymając się za ręce.
- No i państwo Lotman dotarło- wyszczerzył się Igła.
Odpowiedziałam mu szczerym uśmiechem.
- Natalia! Tyle słodyczy? Rekwiruje! Dupa Ci urośnie- wydarł się Jochen.
Moje oczy zrobiły się wielkości pięciozłotówek. Odwróciłam głowę w stronę Paula.
- Będziesz mnie kochał jak to wszystko zeżrę?- spytałam poważnie czym wywołałam niemały wybuch śmiechu Resoviaków.
- Jeśli się ze mną podzielisz Żarłoku- powiedział i puścił oczko w moją stronę.
Kiwnęłam głową i odwróciłam się do Shopsa.
- Mogę tyć. Mój książę mnie kocha i tak.- powiedziałam śmiejąc się.
Wszyscy w dobrych humorach skierowaliśmy się do autobusu. Jak zawsze zajęliśmy przedostatnie miejsce zaraz przed Krzyśkiem i Piotrkiem którzy musieli się rozłożyć. Po chwili wszedł szef całej imprezy czyt. trener Kowal.
- Wszyscy są?- krzyknął.
- Tak - wydarł się Olieg z końca autobusu.
- A pani fotograf się nie zgubiła?
- Bardzo śmieszne Andrzej. Jestem.- krzyknęłam ze śmiechem.
Kiwnął głową uśmiechając się i ruszyliśmy podbijać Jastrzębie.
Włożyłam słuchawki do uszu i włączyłam muzykę . Po chwili Paul zabrał mi jedną słuchawkę i słuchał razem ze mną.
- Lubię tą piosenkę. -pokiwał z uznaniem głową i zaczął nucić.
Po chwili melodię podchwycił Igła i śpiewał wraz z Grzesiek siedzącym przede mną. Kiedy skończyli nagrodziłam ich oklaskami.
***
Kiedy dotarliśmy już do "twierdzy wroga" ja zabrałam się z Kowalem i resztą ekipy na sale natomiast chłopcy poszli do szatni. Pomogłam jeszcze naszemu fizjoterapeucie, Jackowi się rozpakować. Oczywiście na hali musiał włączyć się mój magnez na piłki i po chwili leżałam już na parkiecie.
- Nic Ci nie jest? - ktoś spytał.
Nie byłam w stanie stwierdzić czyj to głos. Wstałam, otrzepałam się i spojrzałam na winowajcę.

***
Hej. Dawno mnie tu nie było.. A ten rozdział pisałam najdłużej ze wszystkich..
Przepraszam.. :(
Dziękuje za ponad 10 tys wyświetleń. Nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczy!
Czytasz+Komentujesz=Motywujesz!!
Całuje,
Rudzielec

poniedziałek, 24 lutego 2014

Rozdział 33

włącz:
Odwróciłam się, a przede mną stał Matt z wielkim uśmiechem na twarzy. Nie mogłam pohamować grymasu, który w momencie pojawił się na mojej twarzy.
- Porozmawiaj z nim- powiedział przechodząc od razu do tematu.
- O czym? Ma żonę.- powiedziałam.- Cholera, może dzieci też przede mną ukrywa?!-dodałam podnosząc głos.
Całej sytuacji przyglądał się Olieg który od razu wkroczył do akcji.
- Jakiś problem?
Westchnęłam głośno.
- Alek to jest Matt przyjaciel Paula. Matt to jest mój "brat".
Panowie podali sobie ręce i spoglądali to na mnie to na siebie.
- To prawda dzwonił do mnie i to kilka razy ale nie wiem czy to ma jakikolwiek sens. Pomyślę- powiedziałam i pocałowałam go w policzek- Fajnie było Cię zobaczyć.
Chwyciłam Alka i wróciliśmy do naszej paczki.
Piotrek spojrzał na nas nic nie rozumiejącym wzrokiem. Machnęłam ręką by się nie przejmował i poprosiłam zbliżającego się w stronę baru Igłę o jakiegoś drinka.
- Jakiego chcesz? - spytał.
- Odrobinę wódki z sokiem albo nie. Odrobinkę soku z wódką.
Next day..
Obudziłam się w łóżku. Oczywiście nie moim, no bo jakby to było, gdyby Natalka po imprezie wróciła grzecznie do siebie.
- Brawo Szymańska, dojebałaś- powiedziałam sama do siebie.
Spojrzałam na telefon. Godzina 10.30 do tego dziesięć nieodebranych połączeń i sześć wiadomości tekstowych. Stwierdziłam że zajmę się tym później. Zauważyłam że mam na sobie jakąś męską koszulkę. Usiadłam na łóżku i chciałam wstać ale niestety zakręciło mi się w głowie.  Nagle do pokoju wleciał Nowakowski.
- Natka, wstawaj pali się!! - zaczął krzyczeć.
Popatrzyłam na niego jak na debila.
- Pierdole, mogę spłonąć- powiedziałam i rzuciłam się na łóżko.
Usłyszałam dźwięczny śmiech mojego przyjaciela za co myślałam że go zabiję.
- Dobra chciałem Cię obudzić bo dziś jedziemy na mecz. Pamiętasz? I przyniosłem Ci wodę.
Wysłałam mu buziaka w powietrzu, poprosiłam o mocną kawę i poszłam do łazienki. Wzięłam gorący prysznic. What have you done now..- usłyszałam mój telefon. Owinęłam się ręcznikiem i wybiegłam z łazienki do pokoju gościnnego, w którym spałam. Na wyświetlaczu pokazało się zdjęcie Paula.
Odebrać czy nie..?- pytałam się w myślach.
- Odbierz-powiedział Piotrek stojąc za mną.
Nacisnęłam zieloną słuchawkę.
- Słucham.
- Natalia? Tak się cieszę że w końcu odebrałaś!- powiedział szczęśliwym głosem.
- Słucham- powtórzyłam.
- Możemy się spotkać? Musimy porozmawiać. Proszę Cię.
- Dobrze- powiedziałam z lekkim uśmiechem.
- Przyjadę do Ciebie, dobrze? O 12 ?- pytał z nadzieją w głosie.
- Do zobaczenia.
***
Godzina 11.45
Chodzę po mieszkaniu poddenerwowana. Posprzątałam dwa razy, przebrałam się też kilka razy. Nawet z nerwów zaczęłam gotować i ciasto upiekłam. Dryń, dryń.
-Raz się żyje.-powiedziałam sama do siebie.
Podeszłam do drzwi. Poprawiłam jeszcze bluzkę i otworzyłam. Za drzwiami stał on w czarnej koszuli, jeansach i z wielkim bukietem róż.
- Wejdź.
Wszedł do salonu, podał mi róże i usiadł na kanapie. Zaczęliśmy rozmawiać. Cały czas mówił mi jak mnie kocha i tęsknił za mną.
- Paul Ty masz żonę.
- No właśnie chciałem Ci to wytłumaczyć. Ona mnie zdradziła z moim kolegą ze studiów. Jesteśmy w trakcie sprawy rozwodowej.
Moje oczy były wielkości pięciozłotówek. Jak można zdradzić tak cudownego mężczyznę jak Lotman?
- Dlaczego mi nie powiedziałeś?
- Nie chciałem do tego wracać. Przepraszam. Ja Cię koch..- przerwałam mu wpijając się w jego cudne, malinowe usta.
- Ja też Cię kocham. Mów mi o wszystkim bo inaczej pogadamy. Tak bardzo tęskniłam!- powiedziałam i ponownie wpiłam się w jego usta. Nasze ruchy stały się odważniejsze i skierowaliśmy nasze kroki w stronę sypialni. Reszta jest milczeniem.. no może nie całkiem.
***
Dobiegamy do końca kochani! Mam nadzieje że się spodoba nowy rozdzialik ! :)
Czytasz+ Komentujesz= Motywujesz!!
Całuje Was mocnoooooo,
Rudzielec

środa, 19 lutego 2014

Rozdział 32

włącz
Ubrałam wybraną przez Iwonę sukienkę oraz mega wysokie szpilki. Natalia stworzyła mi cudo na włosach oraz zrobiła mi mocny makijaż. Kiedy spojrzałam w lustro nie mogłam się nadziwić. Dziewczyny stały i patrząc na mnie kiwały głowami z uznaniem. Spryskałam się moim playboyem i mogłam już wychodzić. Dziewczyny kiedy zobaczyły moją szafę uznały że pożyczą ode mnie jakieś sukienki. Dobrze że nosiłyśmy mniej więcej taki sam rozmiar. Kiedy weszłyśmy razem do salonu chłopaki siedzieli na kanapie i oglądali telewizję. Zrobił się przeciąg i drzwi mocno trzasnęły co zwróciło na nas ich uwagę.
- Dooobra - powiedziałam przeciągając samogłoskę- skoro mamy iść to chodźcie bo się rozmyśle- dodałam obojętnym tonem.
Nie doczekałam się odpowiedzi. Po prostu stali i patrzyli jak ciele w malowane wrota.
- Haloooo.-pomachałam ręką.
Zauważyłam że powoli zaczęli mrugać. Ok,jest postęp. Tak za pięć lat może wyjdziemy na tą imprezę.
Westchnęłam głośno. Poszłam do kuchni i wyjęłam szklankę, sok i wódkę żurawinową. Postanowiłam się zabawić w barmana. Zrobiłam sobie drinka. Był mocny ale i tak bardzo smaczny.
Krzysiek popatrzył na mnie z dezaprobatą.
- Co Ty odpieprzasz? - spytał.
- Jak to co? Zaprawiam się. - powiedziałam cmokając.
- A w łeb byś nie chciała? Bo nigdzie nie pójdziesz.
- Zrobiłbyś mi tym nawet prezent Krzysiek! - wydarłam się.
Spojrzeli na mnie z troską wymalowaną na twarzach.
- Boli i to cholernie. Ja go kocham.- łzy zaczęły mi spływać z oczu- Tak bardzo go kocham.- usiadłam na podłodze przy ścianie i zaczęłam się kiwać do przodu i do tyłu.
W sekundzie przy mnie klęczał już libero, przyciągnął mnie do siebie i mocno mnie przytulił.
- Przepraszam, strasznie Cię przepraszam.- szeptał mi do ucha.
Pocałowałam go lekko w policzek. On chwycił moją dłoń i pociągnął lekko w górę by pomóc mi wstać.
- Wiecie co? Mam inny pomysł.- powiedziałam wycierając twarz chusteczką. - Jadę do domu na kilka dni.
Dawno tam nie byłam. Muszę pomyśleć.
- A kiedy chcesz jechać?- spytał Alek.
- Jutro.
- W takim razie dziś zrobimy Ci pożegnalną imprezę- powiedział Piotruś i wysłał mi swój najpiękniejszy uśmiech.
Westchnęłam i kiwnęłam głową zgadzając sie. Stanęłam przed lusterkiem w korytarzu i doprowadziłam sie do porządku. Krzyknęłam że jestem gotowa i razem wyszliśmy.
***
Kiedy byliśmy już przy naszym ulubionym klubie. Weszliśmy bez problemów gdyż bramkarze znali nas doskonale. Zajęliśmy jedną lożę i zamówiliśmy drinki. Alek poprosił mnie do tańca. Szepnęłam do Natki że zaraz jej go oddam i lekko się uśmiechnęłam. Leciała nasza ulubiona piosenka. Widziałam te iskierki w oczach mojego "brata" był szczęśliwy. Ja tylko wysiliłam sie na uśmiech i skupiłam na tańcu.
Kiedy piosenka się skończyła, chciałam usiąść lecz nie było mi dane gdyż w obroty wziął mnie Piotruś. Tym razem leciał utwór jednej z najbardziej utalentowanych wokalistek moim zdaniem. Piotrek mocno mnie przytulił i tańczyliśmy wolnego. Miałam łzy w oczach. Ta piosenka wiązała ze sobą tyle wspomnień.
- Będzie dobrze Mała. Jesteśmy tu dla Ciebie. - powiedział i pocałował mnie w czoło środkowy.
- Dziękuje ale Wy też macie swoje problemy. Nie mogę się Wam zwalać na głowę. - powiedziałam przykładając policzek do jego klatki piersiowej.
Potańczyliśmy jeszcze chwilę i wróciliśmy do loży. Usiadłam,wypiłam swojego drinka i ruszyłam do baru po kolejnego.
- Poproszę jedną Krwawą Mery- powiedziałam barmanowi i usiadłam przy barze.
- Wszystko w porządku? - spytał podając mi drinka.
Upiłam łyk i spojrzałam na niego.
- A jak myślisz człowieku?
Kiwnął głową, a ja sączyłam drinka dalej. Poczułam czyjąś dłoń na moim ramieniu.
Odwróciłam się, a przede mną stał...

***
Cześć wszystkim!
Zostawiam Was z tym rozdziałem. Zastanawiałam się dziś ile będzie rozdziałów i doszłam do wniosku że zbliżamy się do końca tej historii. A teraz wyjaśnię dlaczego akurat wybrałam tą piosenkę.
Uwielbiam Emeli Sande, a ta piosenka zawsze daje mi dużo do myślenia za każdym razem gdy ją słyszę. Może i Wam przyniesie chwilę refleksji.
Czytasz+ Komentujesz= Motywujesz.

Całuje Was mocno,
Rudzielec

sobota, 15 lutego 2014

Rozdział 31

włącz
Kolejne dni były takie same. Leżałam w łóżku i z niego nie wychodziłam. Zawsze ktoś przy mnie był. Kiedy chłopaki mieli treningi była przy mnie Kama , a później zmieniała się z chłopakami. Najbardziej chyba zadomowił się u mnie Piotruś. Przychodził do mnie co dzień, wyżerał mi moje jadło. Spytacie skąd o tym wiem skoro nie wychodziłam z mojej komnaty? Otóż ściany mam cienkie i słyszałam jego wyklinanie jak coś mu się nie udawało w kuchni. Do tej pory miałam spokój, puszczałam głośno muzykę by nie dopuszczać do siebie myśli i leżałam całe dnie. Natomiast po około tygodniu od całego zdarzenia do mojego pokoju jak poparzona wleciała Kamila Achrem.
- Wstawaj gówniaro- wydarła się i zabrała się za ściąganie ze mnie kołdry- nie będziesz tu leżeć do usranej śmierci!
Nie odpowiedziałam jej nic, jedynie byłam wstanie wyciągnąć rękę i pokazać jej jakże serdeczny palec.
Wiedziałam że tym tylko dolewam oliwy do ognia ale w tym czasie miałam to wszystko w dupie.
- O nie, tak to się nie będziemy bawić. -powiedziała wkurzona.
Usłyszałam jedynie że wyjmuje coś z kieszeni. Okazało się że do kogoś dzwoni.
- No tak jak myślałeś..
-....
- Ok. Czekam.
Schowała telefon i otworzyła okna. Usiadła na moim łóżku i patrzyła na mnie.
- Mała proszę Cię. Wiem że Ci ciężko ale nie możesz się chować przed światem.
- Dlaczego? - odezwałam się w końcu.
- Bo musisz żyć dalej.
Westchnęłam głośno i wstałam. Przyjaciółka spojrzała na mnie pytającym wzrokiem.
- Ide pod prysznic, a Ty zrób mi proszę coś do jedzenia.
Achremowa uśmiechnęła się szeroko i poszła w stronę kuchni.
Poszłam do łazienki, spojrzałam w lustro i kompletnie mnie zamurowało. W odbiciu zobaczyłam zupełnie obcą osobę. Miałam czerwone i podpuchnięte oczy od ciągłych wybuchów płaczu, nie jadłam od kilku dni i widzę że zmarniałam. Skórę miałam koloru bliskiego szarości. Zdjęłam z siebie ubrania i weszłam pod prysznic. Po około piętnastu minutach wyszłam. Owinęłam się ręcznikiem, wysuszyłam włosy, umyłam zęby i wyszłam z łaźni. Kamila słysząc że drzwi się otwierają zawołała mnie do kuchni. Weszłam jeszcze tylko do mojej sypialni i ubrałam się w męski T-shirt i szorty. Kiedy kierowałam sie do kuchni poszułam cudny zapach.
- Zrobiłam twoje ulubione gofry i kawę która postawi Cię na nogi.
 W chwili słabości mocno przytuliłam Kamę, czym ją lekko zaszokowałam.
- Dziękuje za wszystko - wyszeptałam i odwróciłam twarz. Czułam że łzy napływają mi do oczu.
Kiedy ona już otwierała usta by coś powiedzieć uprzedził ją dzwonek do drzwi.
- Otworzę. -powiedziałam.
Podeszłam do drzwi i nie patrząc przez judasza otworzyłam.
Za drzwiami stał Krzysiu z Iwonką, Piotrek, Olieg z Natalką.
- A co Wy tu..?- nie dokończyłam bo zostałam zgnieciona przez dziewczyny w niedźwiadku.

Wieczór..
Siedzimy wszyscy jak siedzieliśmy. Chłopaki oglądają powtórkę ostatniego meczu. a my z dziewczynami pijemy winko.
- Dobra laski jest godzina siedemnasta. Co Wy na to byśmy wyruszyli na melanż? Hm?- powiedział Krzysiek i poruszał znacząco brwiami.
Wszyscy się zgodzili tylko ja się nie odezwałam. Było mi wszystko obojętnie. To że się nie odzywałam chłopaki wzięli za zgodę. Iwona z Natalką chwyciły mnie za ręce i zaprowadziły do mojej sypialni.
Iwona rzuciła się w wir poszukiwań jakichś ciuchów godnych imprezy, a Natka zajęła się moimi włosami i makijażem.
****
Brawo dla Stocha, Bródki i mojej kochanej Sovi !! <3
Jestę hepi :D
hahhahahhahahha :D
Czytasz+ Komentujesz= Cholernie Motywujesz!! 
Całuje 
Rudzielec

środa, 12 lutego 2014

Rozdział 30

włącz;
Ubrałam luźny top i jeansy. Nie to żebym nie lubiła sukienek ale w takim stroju czułam się o wiele lepiej.
Kiedy już się ubrałam usłyszałam dzwonek do drzwi. Jako że panom  nie chciało się ruszyć dup z kanapy to ja poszłam otworzyć. Przed drzwiami stała jakaś dziewczyna. Tak na oko była moją rówieśniczką.
- Cześć. Mogę w czymś pomóc?- zapytałam po otworzeniu drzwi.
- Kim jesteś? I gdzie do cholery jest Paul?
- Jestem dziewczyną Paula. A Ty kim jesteś?
- Jestem jego żoną.
- Paul!!! Rusz tu swoją dupę!! - wydarłam się na cały blok.
Po chwili stał przy mnie.
- Co Ty tu robisz?- zapytał dziewczynę.
- To prawda? Jesteś jej mężem? -zapytałam próbując się uspokoić.
Nie odzywał się tylko stał i patrzył w podłogę.
- Kurwa powiedz coś! - wydarłam się. Poczułam że łzy spływają po moich policzkach.
Nie wytrzymałam i poszłam po swoje rzeczy. Zabrałam wszystko. Kiedy chciałam wyjść on stanął mi na drodze.
- Kochanie,proszę..
- Nie masz już prawa żeby tak do mnie mówić. - powiedziałam i wymierzyłam mu siarczysty policzek.
Wybiegłam z mieszkania. Akurat napatoczyli się Krzysiek i Piotrek. Bez zastanowienia wtuliłam się w libero. Chłopaki patrzyli to na mnie, to na siebie.
Oczami Krzyśka
What the fuck?! Szliśmy do Lotka, a tu nagle Mała wybiega z jego mieszkania z płaczem.
Ani ja ani Cichy nie wiedzieliśmy co mamy robić. Mocno ją przytuliłem i próbowałem ją jakoś uspokoić.
- Mała co się stało? Coś z Paulem? - zapytałem ale ona zaczęła jeszcze głośniej płakać.
- Co on Ci zrobił?- zapytał wnerwiony Piter.
- On.. on..ma.. ż..żonę- powiedziała Natalka.
Odsunąłem ją od siebie i wbiegłem do bloku mimo że słyszałem za sobą jej wołanie. Otworzyłem drzwi od mieszkania Amerykanina. Lotman siedział w pokoju z jakąś dziunią i Andersonem. Kiedy mnie zobaczył domyślił się po co tu jestem.
- Mówiłem Ci że jeśli ją skrzywdzisz będziesz miał ze mną do czynienia!- wydarłem się i dałem mu z pięści w twarz. Nawet się nie bronił. Spojrzałem jeszcze na niego i wyszedłem.
Mała siedziała na ławce razem z Pitem który ją obejmował. Nie mogę uwierzyć w to jak on ją potraktował.
-Mała lepiej Ci? Wstań , proszę. -podszedłem do niej.
- Chcę do domu- powiedziała patrząc na mnie takim wzrokiem jaki często widzę u Dominiki.
- Dobra odwiozę Cię.
***
Oczami Natki
Kiedy byliśmy już w domu poszłam pod prysznic. Siedziałam tam dopóki chłopaki nie zaczęli się dobijać do drzwi. Owinęłam się ręcznikiem i wyszłam.
- Spokojnie, żyje.- powiedziałam kompletnie bez emocji. Nie czułam już nic.
- Ja muszę lecieć bo Iwona dzwoniła i coś dzieciaki zbiera ale Pit zostaje i przyjdzie Kama z Alkiem.- powiedział Krzysiek.
- Whatever. Róbcie co chcecie.
Chłopaki głośno westchnęli,a ja poszłam sie ubrać. Nie zależało mi już na niczym ale nie będę z gołą dupą paradować po mieszkaniu. Usłyszałam jak Krzysiek wyszedł. Sama usiadłam na łóżku i spojrzałam na ramkę z zdjęciem moim i Paula. W szale złości roztrzaskałam ją głośno krzycząc. W sekundzie przy moim boku był Piotrek. Mocno mnie tulił do siebie. Usiadł ze mną na łóżku i uspokajał mnie kołysząc. Nawet nie wiem kiedy odpłynęłam.
***
Cześć, cześć :*
Paul i tak Cię wielbię!! Musiałam coś zrobić bo nie lubię sielanki gdyż w prawdziwym życiu nie ma tak dobrze. Pozdrawiam moją kochaną Kruszynę :)
Polecam Wam także trzy  wspaniałe blogerki Hortex , Beatkę  oraz Ann&Ika.
Dziękuje za wszelakie komentarze, wyświetlenia etc.
Kocham ,
Rudzielec


wtorek, 4 lutego 2014

Rozdział 29

włącz
Posiedzieliśmy we trójkę w kuchni śmiejąc się z Paula, który bawił się w kucharza.Próbował zrobić gofry ale.. Powiem tak, niech on lepiej zostanie przy siatkówce. Kilka spalił, a kiedy dostaliśmy po jednej..
-Kochanie, może lepiej nie zmieniaj zawodu. - powiedziałam wypluwając kawałek gofra na talerzyk.
- Zgadzam się z Małą- dodał Matt po czym zrobił co ja.
- No ale co Wy chcecie?
- Nic, poza tym że zamiast cukru dałeś sól, a zamiast mleka maślankę. Umiesz w ogóle czytać?- Wybuchnął śmiechem. Za tą uwagę zdzieliłam go szmatką w łeb. No nie będzie mi faceta dobijał.
- I tak Cię kocham ale do mojej kuchni się nie dobieraj- zaśmiałam się i go pocałowałam. 
Postanowiliśmy coś zamówić. Chłopaki mieli zachciankę na pizze, a ja na kebaba. Oczywiście byli w szoku że takie rzeczy jem.
Kiedy czekaliśmy na nasze zamówienie zadzwonił mój telefon. Na wyświetlaczu pokazało mi się zdjęcie moje i Iglastego.
- Witam najlepszego libero na świecie- powiedziałam do słuchawki.
- Witam moją piękną siostrę. Skoro już połechtałaś moją dumę to powiedz braciszkowi cóż porabiasz niewiasto?
- Jestem u mojego bojfrenda i siedzimy z nim i jego kumplem. A Ty?
- Nakurwiam węgorza.
- Że co?- powiedziałam wypluwając sok.
- Taka piosenka jest tępaku. A mogę tam wbić z  Cichym? Bo Iwonka z dziećmi do dziadków pojechała, a Piotrek mi dupę truje że mu się nudzi.
- Czekaj chwilę.- zakryłam słuchawkę- Skarbie Igła z Cichym chcą wbić.- powiedziałam do mojego chłopaka.
- Spoko tylko niech piwo kupią.
Wysłałam mu całusa w powietrzu.
- Igła jesteś tam?- powiedziałam do telefonu.
- No jestem, jestem. Soł łat?
- Soł możecie wbić ale pod warunkiem.
- Eee.. jakim?- powiedział z nutką niepewności w głosie.
- Zamawiamy 6 piwek z czego dwa owocowe for mi. Wiesz jakie lubię.
- Dla Ciebie wszystko siostra.
- No to si ju lejter.
- Ale Ty spikasz po tym Ingliszu.
Zaśmialiśmy się po czym zakończyliśmy rozmowę.
- Załatwione będą za 15 min.
Chłopaki kiwnęli głowami i wrócili do oglądania jakiegoś programu na TVN TURBO. Uwielbiam patrzeć na samochody ale bez przesady.
- Chłopaki, a może jakiś mecz jest? Piłka nożna, siatkówka, ręczna. Nie wiem. Szachy?- zapytałam z nadzieją.
Oczywiście popatrzyli na mnie jak na debila.
- Dobra już nic się nie odzywam.
Wstałam i poszłam do kuchni.
Zrobiłam herbatę malinową i popatrzyłam na mój strój.
Trzeba się przebrać- pomyślałam.
Weszłam do sypialni mojego księcia.

****
Krótko no ale cóz. Dodaje ten rozdział dzis bo jutro mam urodzinki :D Będę sweet 16 :D
Całuje Kruszynę moją chudzinkę która jest fanką pana w ręczniku ;D
Całuje mooocno <3
Rudzielec 

środa, 29 stycznia 2014

Rozdział 28

włącz
- No bo chodzi o to że niedługo mamy z Natką rocznicę ślubu, a ja kompletnie nie wiem co jej kupić..
- Seriously?! To o to chodziło? Boże jaki kretyn! Przecież mogłeś mi o tym powiedzieć. Zaraz coś wymyślimy.- dałam mu buziaka w policzek i wlałam sobie więcej piwa do kufla.
Zamyśliłam się chwilę po czym klasnęłam w dłonie.
- Mam, chwalmy Pana ! Mam! Zabierz Natkę na urlop. Wyjedźcie gdzieś! Nie wiem, Chorwacja or somethink like this.
Patrzyłam na zmieniający się wyraz jego twarzy. Z głębokiego przymulenia w coraz bardziej rozszerzający się uśmiech.
- Mała jesteś wielka!- wydarł się i mocno mnie przytulił.
Nagle usłyszałam dzwonek telefonu.
- Halo?- powiedziałam.
- No mała jestem już w domu- powiedział Lotman.
- Ok, będę niedługo.
- Kocham Cię - powiedział czule.
- A ja Ciebie- powiedziałam cmokając w telefon.
Wróciłam do Alka i rozpoczęłam następne piwo.
- Mała ja Cię nie będę usprawiedliwiać przed Paulem-powiedział śmiejąc się.
- Daj spokój to tylko zupka chmielowa.
Pośmialiśmy się i Olieg postanowił odprowadzić mnie do przyjmującego. Poszłam się przebrać.
Jako że wieczór był ciepły to postawiłam na sukienkę , splotłam włosy w luźnego kłosa. Poprawiłam jeszcze mój makijaż i wyszłam do Alka. W korytarzu nałożyłam moje kochane czółenka i żakiet.
- Ok możemy iść- powiedziałam.
- Prowadź piękna pani- postał mi uśmiech numer sto dwudziesty piąty.
Szliśmy wygłupiając się.
- Widzę że humor się polepszył- poklepałam go po ramieniu.
- Tak, dziękuje Ci- pocałował mnie w czoło i mocno przytulił.
- Nie ma za co! W ogóle nie rozumiem czemu wcześniej do mnie nie przyszedłeś- powiedziałam marszcząc brwi.
- No bo.. Nie chciałem Ci zwalać się na głowę z moimi problemami.
Zatrzymałam się raptownie.
- Ty jesteś serio taki głupi czy tylko udajesz?- zapytałam i strzeliłam go z otwartej ręki w potylicę- Ja od kilku dni zastanawiam się co Ci jest? A Ty mi za pierdolisz farmazony że nie chcesz mi głowy zawracać. Ty jesteś moim bratem do cholery! Ja Ci zawsze pomogę.
- Oj no przepraszam- zrobił minę zbitego psa.
- Jasne, jasne przepraszam. Nie ma tak łatwo.
- To co mam zrobić?  Klęknąć?
- Ee.. Winko wystarczy- wyszczerzyłam się.
- Cholero mała Ty byś się tylko alkoholizowała.
****
Pożegnaliśmy się pod mieszkaniem Paula i weszłam na klatkę. Po chwili byłam już przy drzwiach.
Zadzwoniłam dzwonkiem. Otworzył mi jakiś mężczyzna w samym ręczniku. Kojarzyłam go skądś.
- Ktoś Ty? - zapytałam.
- Natka? Wchodź zaraz do Ciebie przyjdę!- krzyknął z wnętrza mieszkania mój chłopak.
Weszłam za chłopakiem który cieszył się jak pedofil w Disneylandzie. Kiedy zastanawiałam się co jest z nim nie tak poczułam czyjeś ręce na moich biodrach.
- Tęskniłem- wymruczał Paul.
- Ja też. - odwróciłam sie do niego i wpiłam się w jego usta.
Nasz piękny moment przerwało czyjeś chrząknięcie.
- Lotek ja tu dalej jestem! - zaśmiał się chłopak.
- No fakt- mruknął . - Kochanie chciałem Ci pokazać jak bardzo ważna dla mnie jesteś. O to moja niespodzianka. To jest mój najlepszy przyjaciel Matt Anderson. Przyleciał specjalnie dla Ciebie- uśmiech numer pięć ( mój ulubiony).
- Miło mi Cię poznać. Jesteś pierwszą dziewczyną tego matoła od dawien dawna którą miałem zaszczyt poznać. Nie zaprasza mnie za często-wyszczerzył się przyjaźnie.
- Czuję się wyjątkowa- zaśmiałam się.- Mam głupie pytanie które nurtuje mnie od kiedy tu przyszłam.
- Kim jestem?
- Nie. Dlaczego otworzyłeś mi drzwi w samym ręczniku?
Chłopaki wybuchnęli śmiechem.
****
Bonjour ! :D
Merci za ponad 7 tysięcy wejść normalnie jaram się jak ksiądz nowym ministrantem ! :D
Excusez-moi jeśli komuś się nie podoba ten rozdział. Piszcie co myślicie.
Jestę poliglotę :D
Kisski dla Kruszyny i kochanych dziewuszek które zawsze komentują moje rozdziały!! :)
Ciao
Rudzielec! ;*

Czytam i polecam!