Siedzę właśnie na lotnisku. Długo nad tym myślałam i postanowiłam wyjechać. Tak, wiem. Uciekam, nie chcę ranić ich obydwu. Michał do mnie ciągle dzwonił, chciał nawet przyjechać ale mu nie pozwoliłam. Paul także dawał o sobie znać. Weronika nie umiała mi pomóc. Największą radość dawała mi zabawa i opieka nad Zosią i Fabiankiem. Pocieszne dzieciaki. Trzymam w jednej ręce kubek gorącej kawy, a w drugiej telefon. Zastanawiam się czy powiadomić ich o mojej decyzji. Wiem że na to zasługują ale nie jestem pewna czy mam w sobie na tyle siły.
- Raz się żyje- powiedziałam sobie w duchu.
Najpierw zadzwoniłam do Paula. Odebrał po kilku sygnałach.
- Natalia?- zaczął zdyszany.
- Przepraszam, przeszkodziłam Ci w czymś?
- Nie, skądże. Coś się stało że dzwonisz?
- Tak. Wyjeżdżam. Chciałam Cie za wszystko przeprosić. Wybacz że nie mam tyle odwagi by spojrzeć Ci prosto w oczy. Mam nadzieje że będziesz szczęśliwy.- powiedziałam ze łzami w oczach i rozłączyłam się.
Zebrałam się na odwagę i wybrałam numer Michała.
- Mała? Co się stało?- spytał od razu odbierając.
- Michał ja.. wyjeżdżam.
- Co?! Gdzie jesteś?
- Jestem na Okęciu. Proszę, nie utrudniaj tego.
- Siedź tam i się nie ruszaj! Jadę! -krzyknął.
- Michał...- zaczęłam ale odpowiedział mi odgłos zakończonego połączenia.
W tym pocałunku poczułam tęsknotę, miłość i smutek.
- Błagam, nie zostawiaj mnie! Kocham Cię! Zrobię dla Ciebie wszystko tylko błagam, nie jedź.- mówił drżącym głosem, a w oczach zbierały mu się łzy.
- Michał.. Ty masz rodzinę. Nie chcę tego psuć. Proszę , wracaj do rodziny. - powiedziałam, a po twarzy spływały mi słone krople.
- Spójrz mi prosto w oczy i powiedz że mnie nie kochasz, a to zrobię.
Otworzyłam usta, lecz po chwili znowu je zamknęłam i spuściłam głowę w dół.
On chwycił mój podbródek tak bym na niego patrzyła i pocałował mnie delikatnie,a zarazem namiętnie.
- Monika powiedziała mi że widzi jak się zachowuje od naszego spotkania i sama się domyśliła że coś między nami zaszło. Nie robiła mi żadnych problemów tylko powiedziała mi jedno zdanie " Idź i ją zdobądź". Dlatego proszę Cię! Nie zostawiaj mnie! - patrzył na mnie z nadzieją w oczach.
Uśmiechnęłam się lekko, pogładziłam go po twarzy i powiedziałam :
- Nigdy nie przestałam Cię kochać. Tak bardzo tęskniłam..
- Zawsze byłem blisko. Zawsze będę!
Przytuliłam go mocno i staliśmy tak przez chwilę.
- To znaczy że zostajesz?- spytał patrząc mi w oczy.
- Teraz to Cię nie zostawię! - odpowiedziałam i puściłam mu oczko.
Michał z radości krzyknął głośno i wziął mnie na ręce po czym zaczął się kręcić w kółko. Robił to dopóki nie usłyszeliśmy owacji. Kiedy się zatrzymał okazało się że zebrało się przy nas sporo ludzi i nam klaskali. Ja jak to ja zrobiłam się czerwona i schowałam się za Miśka, natomiast on ukłonił się i strzelił swój firmowy uśmiech. Odwrócił się do mnie i powiedział.
- Chodź piękna, wracamy do domu!
I jak gdyby nigdy nic pocałował mnie w czoło, zgarnął ręką moją walizkę i odjechaliśmy w stronę zachodzącego słońca. A tak serio to pojechaliśmy do Żor. Mówił że Moniki już nie powinno być.
Jadąc co chwilę spoglądałam w jego kierunku. W oczach miał tak silny blask, na ustach uśmiech. Wiedziałam że to jest to. Jak to mówią stara miłość nie rdzewieje.
****
Coś dłuższego po mojej nieobecności. Miałam wenę i myślę że nie jest tak zły ten rozdział.
Mam nadzieję że nie straciłam czytelników!
Kocham Was,
Czytasz+Komentujesz=Motywujesz!!
Kisses,
Rudzielec
- Raz się żyje- powiedziałam sobie w duchu.
Najpierw zadzwoniłam do Paula. Odebrał po kilku sygnałach.
- Natalia?- zaczął zdyszany.
- Przepraszam, przeszkodziłam Ci w czymś?
- Nie, skądże. Coś się stało że dzwonisz?
- Tak. Wyjeżdżam. Chciałam Cie za wszystko przeprosić. Wybacz że nie mam tyle odwagi by spojrzeć Ci prosto w oczy. Mam nadzieje że będziesz szczęśliwy.- powiedziałam ze łzami w oczach i rozłączyłam się.
Zebrałam się na odwagę i wybrałam numer Michała.
- Mała? Co się stało?- spytał od razu odbierając.
- Michał ja.. wyjeżdżam.
- Co?! Gdzie jesteś?
- Jestem na Okęciu. Proszę, nie utrudniaj tego.
- Siedź tam i się nie ruszaj! Jadę! -krzyknął.
- Michał...- zaczęłam ale odpowiedział mi odgłos zakończonego połączenia.
Spojrzałam na zegarek. Lot miałam za jakąś godzinę. Wiedziałam że nie zdąży tu przyjechać w tak krótkim czasie. Jednak nie zdawałam sobie sprawy jak bardzo się myliłam, ponieważ już po pół godziny słyszałam jak krzyczy do mnie z końca korytarza.
- Natalka! - podbiegł do mnie, wziął na ręce i mocno mnie pocałował.W tym pocałunku poczułam tęsknotę, miłość i smutek.
- Błagam, nie zostawiaj mnie! Kocham Cię! Zrobię dla Ciebie wszystko tylko błagam, nie jedź.- mówił drżącym głosem, a w oczach zbierały mu się łzy.
- Michał.. Ty masz rodzinę. Nie chcę tego psuć. Proszę , wracaj do rodziny. - powiedziałam, a po twarzy spływały mi słone krople.
- Spójrz mi prosto w oczy i powiedz że mnie nie kochasz, a to zrobię.
Otworzyłam usta, lecz po chwili znowu je zamknęłam i spuściłam głowę w dół.
On chwycił mój podbródek tak bym na niego patrzyła i pocałował mnie delikatnie,a zarazem namiętnie.
- Monika powiedziała mi że widzi jak się zachowuje od naszego spotkania i sama się domyśliła że coś między nami zaszło. Nie robiła mi żadnych problemów tylko powiedziała mi jedno zdanie " Idź i ją zdobądź". Dlatego proszę Cię! Nie zostawiaj mnie! - patrzył na mnie z nadzieją w oczach.
Uśmiechnęłam się lekko, pogładziłam go po twarzy i powiedziałam :
- Nigdy nie przestałam Cię kochać. Tak bardzo tęskniłam..
- Zawsze byłem blisko. Zawsze będę!
Przytuliłam go mocno i staliśmy tak przez chwilę.
- To znaczy że zostajesz?- spytał patrząc mi w oczy.
- Teraz to Cię nie zostawię! - odpowiedziałam i puściłam mu oczko.
Michał z radości krzyknął głośno i wziął mnie na ręce po czym zaczął się kręcić w kółko. Robił to dopóki nie usłyszeliśmy owacji. Kiedy się zatrzymał okazało się że zebrało się przy nas sporo ludzi i nam klaskali. Ja jak to ja zrobiłam się czerwona i schowałam się za Miśka, natomiast on ukłonił się i strzelił swój firmowy uśmiech. Odwrócił się do mnie i powiedział.
- Chodź piękna, wracamy do domu!
I jak gdyby nigdy nic pocałował mnie w czoło, zgarnął ręką moją walizkę i odjechaliśmy w stronę zachodzącego słońca. A tak serio to pojechaliśmy do Żor. Mówił że Moniki już nie powinno być.
Jadąc co chwilę spoglądałam w jego kierunku. W oczach miał tak silny blask, na ustach uśmiech. Wiedziałam że to jest to. Jak to mówią stara miłość nie rdzewieje.
****
Coś dłuższego po mojej nieobecności. Miałam wenę i myślę że nie jest tak zły ten rozdział.
Mam nadzieję że nie straciłam czytelników!
Kocham Was,
Czytasz+Komentujesz=Motywujesz!!
Kisses,
Rudzielec