niedziela, 28 września 2014

Rozdział 44.

Iwona posiedziała u mnie do wieczora. Próbowała mi jakoś pomóc, radziła mi od zostawienia Paula i rzuceniu się na Michała , do zakończenia tej znajomości i spłodzeniu małych Lotmanów. No trzeba jej pogratulować pomysłowości. Zaczęłam nawet rozważać ucieknięcie w pizdu. I szczerze mówiąc jest to cholernie kusząca opcja. Z takimi myślami zasnęłam. 
Obudziłam się jakoś po ósmej, Paula już nie było w łóżku. Słyszałam lejącą się wodę więc drogą dedukcji (tak znam takie trudne słowa) wywnioskowałam że bierze prysznic. Tak, ja i moja inteligencja. Powiedziałam mu wczoraj że jadę do Weroniki, oczywiście nie był zadowolony z tego powodu ale nie robił mi problemów. Miałam co prawda wyrzuty sumienia że stawiam go w takiej sytuacji, no ale musiałam coś wymyślić, bo tak jak było być nie mogło.
Spakowałam jakieś ciuchy, nawet zbytnio nie patrzyłam co pakuje.Zjadłam szybkie śniadanie, wypiłam szklankę soku pomarańczowego jak miałam w zwyczaju i poszłam się szybko ogarnąć do łazienki.Ubrałam się w dresy i zwykłą bokserkę, uczesałam koka i lekko się pomalowałam. Wyszłam z łazienki i swoje kroki skierowałam do salonu gdzie siedział mój mężczyzna.Pocałowałam go na pożegnanie i chwyciwszy swoje rzeczy, wyszłam z domu.  Postanowiłam że pojadę pociągiem. Do Katowic to około 3 godziny jazdy samochodem. Z peronu miał mnie odebrać mąż mojej kuzynki Teddy. Niestety był niepocieszony wiadomością że z walizką nie zmieszczę się na motor. Soł sed - jakby to powiedział Igła. Po kilku minutach czekania.. ta jasne po kilku. Po półgodzinie czekania w końcu zjawił się mój pociąg. Weszłam więc do niego i skierowałam się w stronę mojego przedziału. 
W środku siedziała jakaś starsza kobieta i młody chłopak. Przywitałam się grzecznie i walnęłam na wolne miejsce. Wyciągnęłam moją aktualną lekturę którą była książka zatytułowana " Hopeless" i zaczęłam czytać. Po jakichś dwudziestu minutach usłyszałam dzwonek mojego telefonu.
- Pani Szymańska! Gdzie się pani do cholery podziewa?- usłyszałam zdenerwowany głos Alka.
- Alek kochanie, nie spinaj się tak bo Ci coś pęknie i grać nie będziesz mógł.- powiedziałam uśmiechając się szczerze usłyszawszy jego głos.
- Dobra, dobra. Ty mi tu nie pierdol tylko mów gdzie jesteś? I czemu Paul taki struty jest? 
- Nie klnij bo powiem Natalce! Jadę na jakiś czas do Katowic. - odpowiedziałam wzruszając lekko ramionami. 
-Ok, bądź tam grzeczna i odzywaj się do brata, tak? 
- Oczywiście, kocham Cie. - powiedziałam i cmoknęłam do słuchawki.
- No ja Ciebie też. Trzymaj się malutka.- powiedział i się rozłączył.
Spojrzałam na telefon. Zero wiadomości, zero nieodebranych połączeń. Schowałam telefon z powrotem do kieszeni i przymknęłam oczy. Było mi tak błogo kiedy w pewnej chwili poczułam jak ktoś dotyka mojej nogi. Zerwałam się momentalnie. Okazało się że była to ta kobieta. 
- Przepraszam, jesteśmy już w Katowicach. - powiedziała uśmiechając się delikatnie.
Podziękowałam uśmiechem, zgarnęłam torby i wyszłam na peron. Czekał już tam pan Błażusiak.
- Cześć mała - powiedział i mocno mnie przytulił. 
- Cześć Teddy. Fajnie Cię widzieć.- powiedziałam i uśmiechnęłam się w jego kierunku.
- Chodź bo Wera i potwory czekają na Ciebie. 
- Jak tam ostatni wyścig? -spytałam.
- A dziękuje, dobrze. Trzeci byłem. - odpowiedział dumnie.
Na tego typu rozmowach zleciał nam czas dojazdu do domu. Kiedy dojechaliśmy w końcu moja kuzynka wyszła z domu by mnie przywitać.
- Cześć kochanie - powiedziała i mocno mnie przytuliła.
- No witaj. Gdzie potwory? 
- Zośka rysuje dla Ciebie laurkę, a Fabian jest jeszcze w szkole.
Kiwnęłam głową i razem z małżeństwem weszłam do domu gdzie zostałam zaatakowana przez małą blondyneczkę.
- Cioocia- krzyknęła i w momencie znalazła się na moich rękach.
- Cześć szkrabie. - powiedziałam i cmoknęłam ją w czółko. - Mam coś dla Ciebie.
- Co masz? - spytała lekko sepleniąc.
Z torby wyciągnęłam pluszowego misia i jej go podałam.
- Podziękuj ładnie Cioci, Zosiu.- upomniała córkę Weronika.
- Dziękuje - powiedziała mała i cmoknęła mnie w policzek.
- Chodź napijemy się kawy.- powiedziała do mnie Werka.
Skinęłam głową rozbierając się. Szwagier zaniósł moje rzeczy do pokoju gościnnego, a my poszłyśmy do kuchni. Rozmawiałyśmy popijając gorący napój gdy dostałam smsa.
" Nie mogę przestać o Tobie myśleć. Namieszałaś w mojej głowie. M."
Westchnęłam i walnęłam głową o stół.
- Czyli coś się stało -stwierdziła moja kuzynka.
- Eh.. nie pytaj- odparłam.

*****
Dziękuje za wszystkie wyświetlenia, za komentarze i że w ogóle jesteście ze mną! 
Nie wiem ile jeszcze będzie rozdziałów. Strasznie ciężko mi się rozstać z tym blogiem. 
Rozdział dla mojej kochanej W. 
Czytasz+ Komentujesz= Motywujesz.
Kisses, 
Rudzielec.


piątek, 19 września 2014

Rozdział 43

Przebrałam się w lenią sukienkę, narzuciłam kurtkę jeansową, włożyłam sandałki i krzyknęłam do Paula który akurat był pod prysznicem że wychodzę. Szłam powoli lekko się denerwując. 
Zobaczyłam go. Siedział na ławce i patrzył beznamiętnie na wszystko dookoła. Wyglądał dobrze, naprawdę dobrze. Miał na sobie jeansy i czarną koszulę . (Czy wspominałam że kocham mężczyzn w koszulach?Nie? No to już mówię. Kocham ich!) W rękach obracał piękną, czerwoną różę. Widać było że nad czymś intensywnie myśli. 
"Raz się żyje"- pomyślałam. Wzięłam głęboki wdech i podeszłam.
- Ym. Hej.- powiedziałam dość niepewnie jak na mnie.
- Cześć. Pięknie wyglądasz.- powiedział i pocałował mnie w policzek. 
Czułam że zarumieniłam się na te słowa.
- Dziękuje. - odpowiedziałam grzecznie i usiadłam obok niego.
Przez chwilę siedzieliśmy w ciszy. Próbowałam myśleć racjonalnie ale w jego obecności to nie było takie proste. Przy nim czułam się jak nastolatka. Serce waliło mi jak szalone, oddech również przyspieszył. Nie umiałam się uspokoić. 
- Tak. A więc chciałem z Tobą porozmawiać.- powiedział po chwili przerywając moje rozmyślenia.
- Więc jestem- powiedziałam lekko się uśmiechając.
- Nie wiem co to było ale nie mogę przestać o tym myśleć Natalko. Tym jednym pocałunkiem zrobiłaś mi rozpierdol w głowie. Naprawdę nie rozumiem tego wszystkiego. - mówił cały czas patrząc mi głęboko w oczy. 
- Michał.. Ja też nie wiem co mnie podkusiło. Wiem, to było samolubne z mojej strony, Jak widać nie myślałam w tamtej chwili. Przepraszam Cię. Wracaj do rodziny. Do córki. - powiedziałam spuszczając głowę. Oczy zaszły mi łzami, a jeszcze mi brakowało by rozpłakać się przy nim.
- A co z Tobą? - spytał podnosząc mój podbródek by spojrzeć mi w oczy.
- Dam radę. Jadę do kuzynki. Pomyślę co zrobić. 
Pokiwał głową nic nie mówiąc. Bacznie mnie obserwował jakby bał się że zrobię sobie krzywdę. 
- Dlaczego tak na mnie patrzysz?
- Bo jesteś piękna.- odpowiedział pewnie.
- Przestań. Teraz to Ty robisz mi rozpierdol.
- Dlaczego? Przecież nic nie zrobiłem. 
- Wiesz co jest najgorsze? Pozwolić odejść komuś kogo się kocha. Ja.. pozwoliłam Ci kiedyś odejść- powiedziałam. - I to była moja najgorsza decyzja..- dodałam ciszej.
- Przecież poznałaś Paula. Nie jesteś z nim szczęśliwa? 
- Jestem i to bardzo. Ale.. on zasługuje na kogoś lepszego niż ja. 
- To co teraz? Udajemy że tego nie było? Ale i tak już nie będzie tak jak wcześniej.
- Nie wiem Michał..- powiedziałam po czym wstałam z ławki.
- Kiedyś wyznałabym Ci miłość i po prostu bylibyśmy razem ale teraz.. Nie wiem co czuje. Przepraszam. -dodałam i uciekłam. 
Biegłam do domu. Próbowałam się uspokoić ale tak bardzo bolało mnie serce. Zaczęło mi brakować oddechu. Wpadałam w histerię. Wiedziałam że mój chłopak jest na treningu w tej chwili więc szybko weszłam do mieszkania, zwinęłam się w kłębek na podłodze w salonie i przez kilka minut tak leżałam uspokajając oddech. Liczyłam od jednego do stu. Kiedy byłam przy sześćdziesięciu zadzwonił mój telefon. 
- Słucham?- powiedziałam odbierając.
- Natka? Co Ci jest?-usłyszałam głos Iwonki. 
- Możesz przyjechać? Błagam Cię. - powiedziałam łamiącym się głosem. 
- Będę za pięć minut. - odpowiedziała i rozłączyła się. 
Rzuciłam telefonem gdzieś w kąt i leżałam dalej. Z mojego letargu obudził mnie dzwonek do drzwi.
- Otwarte! -krzyknęłam najgłośniej jak tylko mogłam.
Do mieszkania wleciała Ignaczakowa. 
- Jezus Maria! Mała co Ci jest? Dasz rade wstać? 
- Iwona.. ja.. umarłam w środku - odpowiedziałam i walnęłam głową o zimną posadzkę. 
- Co Ty pierdolisz?-spytała wyczułam lekkie zdenerwowanie mojej towarzyszki ale nie dałam po sobie poznać.
- Nie wiem co mam robić- powiedziałam i wybuchnęłam głośnym płaczem.

***
Witam,
dodaję nowy rozdział! Mam nadzieję że się spodoba.
Czytasz+Komentujesz=Motywujesz!!
Ded. dla W <3

Kisses,
Rudzielec 

poniedziałek, 1 września 2014

Rozdział 42

Jakiś czas później. 
Nie miałam kompletnie żadnego kontaktu z Kubiakiem. Ani ja nie wiedziałam co mam mu powiedzieć, ani on nie palił się do rozmowy ze mną. Cały czas zastanawiałam się co mnie podkusiło by go pocałować. Nie rozumiałam sama siebie.
Obudziłam się jak zwykle w ramionach Paula. Patrzyłam chwilę na niego. Wiedziałam że go kocham ale Michał.. do niego  też coś czułam. Wstałam cicho nie budząc chłopaka i poszłam do kuchni. Zrobiłam sobie kawę i jak miałam w zwyczaju gdy chciałam pomyśleć usiadłam na parapecie. Zaczęłam wspominać jak poznałam chłopców, jak poznałam Michała.. To było dość zabawne.

"Cieszysz się jak głupia. Ale szkoda Ci jest skrzatów. Nagle wpadasz na kogoś. Upadasz na schody. Jesteś wściekła na debila który Cie przewalił.
- Uważaj jak łazisz idioto.- próbujesz wstać.
- Przepraszam.. Ja.. Przepraszam- mówi speszony- Pomogę Ci wstać.
Chwytasz go za rękę i dopiero wtedy zobaczyłaś kim jest sprawca. Zamarłaś.
Był to nikt inny jak Michał Kubiak. Stał przed tobą z nieśmiałym uśmiechem.
- Bardzo Cię przepraszam. Naprawdę nie chciałem. Zagapiłem się.
- Ja.. Em.. spoko.. To jest.. Nic mi nie jest.
- O widzę ze już poznałeś naszą nową maskotkę – wyskoczył jak Filip z konopi nasz kochany Libero.
- No wiesz?! – udajesz oburzoną i dajesz  mu kuksańca .
- Auaa. Oj kochanie nie gniewaj się .
- Echem- O swoim istnieniu przypomniał wam Dziku.
- Tak w ogóle to Natalka jestem ale przyjaciele ze względu na mój wzrost mówią na mnie Maleństwo- grr.. znowu się błaźnisz
Tylko nieliczni wiedzą że gdy się denerwujesz to włącza Ci się słowotok.
- Miło mi. Jestem Michał, a przyjaciele mówią na mnie Dziku ewentualnie Kruszyna.

Słysząc jego speszony głosik chichoczesz cicho..."

Boż i jeszcze ta impreza.. 
Siedziałam tak i wspominałam z rozmarzonym uśmiechem.W końcu uświadomiłam sobie że muszę odpocząć. Postanowiłam że pojadę do mojej kuzynki Weroniki. Wzięłam telefon i wybrałam do niej numer.
Po kilku sygnałach odebrała. 
- No nie wierzę Ciotka Natalka się odezwała!- usłyszałam wesoły głosik Wery. 
- Tak, tak wiem. Zła, be Natka. - powiedziałam do niej ze śmiechem.
- No dobra gadaj mnie tu szybko co chcesz bo mi tu Zośka z Fabianem sie biją. 
- Tak jak my kiedyś.. A wracając, mogę Cię odwiedzić?
- Jeszcze pytasz?! Kiedy mam się Ciebie spodziewać? 
- Hm. Powiedzmy jutro rano? 
- Spoko, coś się stało? 
- Pogadamy jutro. Ucałuj szkodniki.
Usłyszałam śmiech po drugiej stronie i dźwięk zakończonego połączenia. 
Zastanawiałam się jak powiem o tym chłopakom gdy nagle odezwał się mój telefon.
Był to Kubiak.
- Cześć. 
- Emm.. No hej. - powiedziałam niepewnie.
- Masz czas? - zapytał.
- Tt.. Taa. mam.
- W takim razie wyjdź proszę z domu i przyjdź do parku. Chyba powinniśmy porozmawiać. - mówił spokojnym głosem. 
- Dobrze. Będę za 15 min. - powiedziałam i się rozłączyłam.
Dziwnie się poczułam kiedy zakończyłam rozmowę. Cieszyłam się ale także czułam wielki niepokój. Nie wiedziałam czego mogę się spodziewać. Bałam się jak mogę się zachować. Musiałam wszystko mieć pod kontrolą. Bałam się że może dalej żywię jakieś uczucie do Michała. A wtedy... Co z Paulem? Co jeśli Kubiak powie mi że nie chce już mnie widzieć?  Ech.. Czym ja się przejmuję? Przecież ja go nie kocham..prawda?

**** 
Witajcie :* Specjalnie z okazji końca wakacji i rozpoczęcia roku szkolnego mam dla Was nowy rozdział. Czy się spodoba? Nie wiem, ale mam nadzieję. Dziękuję za wszystkie wejścia, komentarze etc. 
Czytasz+Komentujesz=Motywujesz.
Kisses,
Rudzielec. 




Czytam i polecam!