piątek, 27 grudnia 2013

Rozdział 23

Z perspektywy Natki
Wstałam nie ogarniając zbytnio co się dzieje i gdzie jestem. A zwłaszcza gdzie jestem. Zobaczyłam sypialnie w nowoczesnym stylu z ciemnymi meblami i ścianami w kolorze cappuccino. Bardzo mi się spodobała. I panował tu wielki porządek. Wstałam z łóżka, otworzyłam drzwi i kierowałam się w kierunku z którego wyczułam zapach kawy. Kawa to jest to, co Tygryski lubią najbardziej. Byłam w kuchni. Genialne czarne meble i czarna lodówka. 
Dorwałam się do jakiegoś kubka i wypiłam połowę ciemnego napoju bogów. 
- Hey I just meet you and this is crazy but here`s my number so call me maybe - usłyszałam kogoś śpiew. 
Zaśmiałam się cicho.
- O cześć słonko - powiedział Paul i pocałował mnie w policzek.
- Cześć gwiazdorze - zaśmiałam się- Możesz mi powiedzieć co ja tu robię? 
- Zasnęłaś mi na rękach, a że nie miałem serca Cię budzić to zabrałem Cię do siebie.
- Dziękuje - powiedziałam i wspięłam się na palce by delikatnie musnąć wargi siatkarza.
Oderwałam się od niego i spojrzałam mu w oczy. Widziałam te iskierki które tak uwielbiałam. Najwidoczniej ten krótki pocałunek nie wystarczył przyjmującemu gdyż po chwili położył ręce na moje biodra i wpił się w moje usta. Aż zakręciło mi się w głowie, a w brzuchu poczułam mnóstwo motyli. To było niesamowite uczucie. Wiedziałam już że to jest to. Kiedy się od siebie oderwaliśmy uśmiechnęłam się do niego szeroko. 
- To co teraz? - zapytałam przygryzając wargę.
- Jak to co? Jesteś teraz moja, proste.- powiedział śmiejąc się.
- Jestem za - powiedziałam i musnęłam jego policzek.- Skarbie muszę już lecieć do siebie.
- Czemu?- zapytał smucąc się.
- Bo muszę się przebrać i ruszam do Kamy bo się umówiłyśmy.
Kiwnął głową i zaproponował że mnie odwiezie. Zgodziłam się bo nie za bardzo wiedziałam jak dojść do mojego mieszkania. Po kilku minutach wychodziliśmy już z mieszkania mojego chłopaka. Ale fajnie to brzmi, prawda? Ale wracając. Wsiadłam do jego BMW które tak mi się spodobało i odjechaliśmy w stronę mojego gniazdka. Kiedy byliśmy już pod moim blokiem obiecałam że będę grzeczna i pocałowałam go delikatnie w usta. 
Weszłam do mieszkania. Przebrałam się w wygodniejsze ciuchy czyt. legginsy i dużą, męską bluzę.
 Popatrzyłam na zegarek i stwierdziłam że mam jeszcze dwie godzinki wolnego więc wzięłam się za sprzątanie. Nie lubię tego zajęcia no ale kiedyś trzeba. Po godzince mojego męczącego zajęcia, stwierdziłam że mogę się już zbierać. Przebrałam się w jeansy i niebieską koszulę w kratę. Poprawiłam makijaż i wyszłam z domu. Skoczyłam jeszcze do sklepu by zakupić słodkie winko i ruszyłam do Kamci. Drogę umiliłam sobie piosenką. Wiem jestem bardzo różna ale ja słucham wszystkiego. 
Szłam gibiąc się na wszystkie strony. Usłyszałam za sobą śmiech. Odwróciłam się.
- Kogo ja tu widzę ? Rudzielce wychodzą na drogi- zaśmiał się Bartman i mocno mnie przytulił.
- O wredne Bartmanowe stworzenie wyszło na ulice. A Ty nie grasz dziś jakiejś reklamy gwiazdeczko? - zaśmiałam się.
Nic nie odpowiedział tylko pokazał mi język.
- Jak dziecko- westchnęłam.
- Gdzie kopytkujesz piękna gazelo?- zapytał olewając moją wcześniejszą wypowiedź.
Odpowiedziałam mu zgodnie z prawdą że do Kamili. Siatkarz natychmiast postanowił mnie odprowadzić. Nie szliśmy długo razem gdyż po chwili byliśmy pod blokiem. Pożegnałam się z atakującym i ruszyłam w kierunku drzwi. Weszłam na klatkę, przeszłam dwa pięterka i stałam pod drzwiami. Zadzwoniłam do wrót. Po chwili otworzyła mi Kamila.
- Cześć siostra - powiedziałam tuląc ją mocno.
- No cześć, cześć. Wchodź.
- Co tam? Jak tam?- zapytałam szczerząc się.
- A no jakoś leci. A Ty co taka szczęśliwa?
- A no bo mam powody. Jestem z Paulem.- zaśmiałam się.
- I gdzie tu niespodzianka? -powiedziała.
Widząc moją minę, zaśmiała się głośno po czym mnie przytuliła.
- Żartowałam. Gratuluję słonko. - uśmiechnęła się.
Uśmiechnęłam się szeroko. Zaczęłam opowiadać jak to się stało, a Kamila przyniosła kieliszki do winka.
Postanowiłyśmy obejrzeć jakąś durną komedię. Padło na American Pie Wesele. Śmiałyśmy się jak głupie.
- Kama, a co z Tobą i Jochenem?- zapytałam po chwili.
***
Heej :) Oczywiście to jest normalne ze nie podoba mi się ten rozdział bo na szybko pisany no ale cóż.
Dziękuje za Wasze komentarze i za wejścia ;*
Całuje
Rudzielec

czwartek, 26 grudnia 2013

Rozdział 22

- To co? Zapraszam do mnie na winko - powiedziałam zagryzając wargę. 
- Czemu nie? A słodycze jakieś masz?- zaśmiał się.
- A mam.
- No to prowadź.- powiedział i pocałował mnie w policzek.
Chwyciłam go za rękę i szliśmy do mojego mieszkania. Wygłupom nie było końca. 
Kiedy szliśmy parkiem zobaczyliśmy jakiegoś faceta który grał na gitarze i śpiewał. 
-And they say that a hero can save us. I'm not gonna stand here and wait. 
I'll hold on to the wings of the eagles. Watch as we all fly away. - zaśpiewał.
- Mogę prosić? - powiedział Paul patrząc mi prosto w oczy.
Kiwnęłam głową i już po chwili sunęliśmy razem po chodniku w rytmie mojej ulubionej piosenki.
Muszę przyznać że był wspaniałym tancerzem. Mocno mnie tulił do siebie, a ja czułam się wyśmienicie.
Trzymał mnie tak jakby obawiał się że mu gdzieś ucieknę. Nie miałam takiego zamiaru. Piosenka się skończyła. Zostaliśmy nagrodzeni brawami, ja się lekko speszyłam a Paul nisko ukłonił. Wrzuciliśmy dla faceta banknot w podzięce za piosenkę.
Szliśmy dalej.
- Paul..?
- Co się stało słonko?- powiedział z ogromnym uczuciem.
- Nogi mnie bolą. - posmutniałam.
Długo nie musiałam czekać na jego reakcję. Wziął mnie na ręce i dalej szliśmy do mojego lokum.
- Gdzieś Ty był całe moje życie?
- Zgubiłem się w drodze ale w końcu jestem. - powiedział i musnął moje usta.
Mocno się do niego przytuliłam i szliśmy dalej. Było mi tak dobrze że trochę sobie przysnęłam.
Z punktu widzenia Paula 
Byłem taki szczęśliwy. Trzymałem w rękach skarb. Mogłem śmiało powiedzieć że zakochałem się w niej jak gówniarz. Tak, zakochałem się. Ale na razie nie mogę jej tego wyznać. To za szybko. Zerknąłem w jej stronę bo jakoś dziwnie ucichła, jedynie cichutko pomrukiwała. No tak zasnęła. Tak uroczo się uśmiechała przez sen.  Zaśmiałem się po cichu żeby jej nie obudzić. Postanowiłem zabrać ją do siebie. Nie było to daleko więc udałem się z małą spacerkiem. Kiedy tak szliśmy wiele osób patrzyło na nas. Kobiety obserwowały z zazdrością wypisaną na twarzach, a mężczyźni kiwali głowami z aprobatą. Po kilku minutach byliśmy już przed moim mieszkaniem. Kopnąłem lekko drzwi sąsiada którym był Alek. Otworzył mi ale minę miał niewyraźną. Dopiero kiedy zauważył Natkę w moich rękach która uśmiechała się przez sen popatrzył na mnie z wdzięcznością.
- Pomożesz?- szepnąłem.
Kiwnął głową, a że na wszelki wypadek miał u siebie komplet kluczy do mojego mieszkania od razu je chwycił i otworzył drzwi. Postanowiłem położyć ją u mnie w sypialni. Ułożyłem ją na łóżku, zdjąłem jej szpilki które swoją drogą były cholernie seksowne i przykryłem ją kołdrą. Ucałowałem jej czoło po czym wyszedłem z sypialni do salonu gdzie rozłożył się wygodnie Alek.
- A teraz gadaj – powiedział gdy tylko mnie zobaczył.
- A co byś chciał wiedzieć- zaśmiałem się i podałem kumplowi piwo.
- Ty i moja siostrzyczka? – powiedział- Jako dobry brat muszę Cię ostrzec że ona już wystarczająco cierpiała i jeśli coś jej zrobisz będziesz miał do czynienia ze mną.
- Nie martw się. Tak samo jak Ty chcę żeby była szczęśliwa. Jest wspaniała i zdecydowanie na to zasługuje.
Alek patrzył na mnie uważnie. Nie wiedziałem czego mogę się po nim spodziewać.
On tylko wstał poklepał mnie po plecach i powiedział.
- Ty ją naprawdę kochasz.
Skinąłem głową, a on po prostu wyszedł.
Zamknąłem za nim drzwi i ruszyłem pod prysznic. Gorąca woda spływała po moim nagim ciele. Wytarłem się miękkim ręcznikiem i wyszedłem z łazienki. Rzuciłem się na kanapę i zasnąłem. 
****
Hej :) Mam nadzieje że pojedliście sobie na święta :D
Nowy rozdzialik z Paulem <3 Dla moich trzech sióstr :) 
Lofki i Kisski ;)
Rudzielec


poniedziałek, 23 grudnia 2013

Rozdział 21

Po skończonym treningu, chłopaki poszli pod prysznic,a ja z Kamą zostałyśmy jeszcze na hali.
- Ej Wy coś ten? To znaczy Ty i Paul? - zapytała zaciekawiona.
- Em.. Niee? - odpowiedziałam śmiejąc się.
- Może Ty nic ale on coś na pewno. To widać. - zaśmiała się.
Pośmiałyśmy się chwilę i postanowiłyśmy skierować się w stronę szatni naszych przystojniaków. Żartowałam.
Usiadłyśmy na podłodze. Ja czekałam na Krzysia bo chciałam z nim pogadać, a Kamcia na mojego brata.
- Boż ile można się przebierać. Siedzimy tu już od ponad piętnastu minut, a żaden nie ma ochoty wyjść.- zrzędziła Kamila.
Westchnęłam i po chwili wstałam. Podeszłam do drzwi szatni i otworzyłam je z szerokim rozmachem. Usłyszałam pojedyncze piski.
- A pukać Cię nie nauczyli w domu? -powiedział Nikolay.
- Nauczyli ale po co? - wyszczerzyłam się- Krzysiu rusz z łaski swej dupsko.
- Dobrze słoneczko- wysłał mi buziaka w powietrzu- A weź zadzwoń do Iwony i powiedz że mnie porywasz, ołkej?
Kiwnęłam głową i już chciałam wychodzić kiedy usłyszałam krzyk Paula za sobą.
- Natalka poczekaj.
- Słucham Cię- odwróciłam się do niego i posłałam mu najpiękniejszy uśmiech na jaki mnie było stać.
- Więc.. Bo.. No to.. - jąkał się przyjmujący.
Oczywiście okrzyki chłopaków mu nie pomagały więc chwyciłam go za rękę i wyprowadziłam na korytarz. Zaczął coś mówić ale jego urzeźbiona klatka piersiowa skutecznie odwracała moją uwagę. O matko od razu przypominają mi się sceny z 50 twarzy Greya. I ten pokój zabaw. Ja i moja wyobraźnia. Miałam ochotę przybić sobie piątkę.W twarz. Krzesłem.
- ... to co Ty na to? - popatrzył na mnie z nadzieją.
- Oj Paul mogłeś koszulkę nałożyć jak chciałeś ze mną rozmawiać. - zaśmiałam się- Nie mam pojęcia co powiedziałeś .
- No to powiem w skrócie. Umówisz się ze mną? Na przykład dziś?
- Z Tobą? Zawsze - uśmiechnęłam się. W duchu miałam ochotę skakać z radości.
- Serio? Uff. To może kino?
- Mam inny pomysł. Może spacerek bo w sumie w kinie teraz nic ciekawego nie leci.
- Ok w takim razie przyjdę po Ciebie o siedemnastej. - uśmiechnął się tak że nie czułam kolan.
- To do zobaczenia - powiedziałam i lekko musnęłam swoimi ustami policzek Amerykanina.
Odwróciłam się i poszłam do automatu. Trzeba uzupełnić ilość cukru we krwi.Wrzuciłam wyliczoną ilość monet i wcisnęłam przycisk by zakupić 3Bita .Zadowolona usiadłam na schodach i czekałam na mojego towarzysza.
Obiecałam mu że pójdę z nim na zakupy. Czuję że przede mną dłuugie popołudnie. Krzysiek buszował między półkami, a ja już miałam serdecznie dość. Po jakichś trzydziestu minutach Igła wyszedł ze sklepu obładowany czterema torbami postanowiliśmy pójść na kawę. Posiedzieliśmy chwilę w kawiarni, pośmialiśmy się.
- O cholera muszę lecieć.- powiedziałam patrząc na zegarek w telefonie.
Krzysiek nie zdążył nic powiedzieć. Ja już ubrana wstałam ,ucałowałam go i ruszyłam pędem.
***
Wpadałam do mieszkania. Szybko ubrałam małą czarną i szpileczki. Zrobiłam mocniejszy makijaż. Spryskałam się moimi ulubionymi perfumami. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Otworzyłam, a tam stał elegancki Paul. Miał czarną koszule i jeansy. Mówię Wam brałabym. Przywitałam sie z nim całusem, chwyciłam torebkę i ruszyliśmy na spacer.
- Pięknie wyglądasz - uśmiechnął się .
- Nie Paul źle zaczynasz. Powinieneś powiedzieć że wyglądam lepiej niż zwyczaj - wyszczerzyłam się
On nic nie odpowiedział tylko popatrzył na mnie jak na idiotkę.
- Kiedyś Ci to może wytłumaczę.
- Ok.
Kiedy szliśmy parkiem Paul złapał mnie za rękę. Aż poczułam dreszcze na całym ciele. Paul cały czas opowiadał jakieś swoje historie. Śmialiśmy się głośno. Czułam się znakomicie w jego towarzystwie. Wiedziałam że mogę być sobą. Znaliśmy się już kilka miesięcy. Czasami mieliśmy w zwyczaju jakiś wypad na piwo czy coś w tym stylu. Ale teraz to było coś innego. Jakaś dziwna siła mnie do niego ciągnęła. Biło od niego takie ciepło. Nagle poczułam że muszę coś odwalić. Wskoczyłam mu na barana i krzyknęłam.
- Wio Myszata!
Jemu nie trzeba było dwa razy powtarzać i po chwili biegaliśmy jak para nastolatków po całym parku. Kiedy Lotman się zmęczył po prostu mnie zrzucił.
- Aha fajnie.- powiedziałam udając że się obrażam.
- Foch forever na pięć sekund?- zapytał.
- Tak i zaczynam teraz.
On nie odpowiedział nic tylko obrócił mnie w swoją stronę i mocno wpił się w moje usta.
***
Boż jaki beznadziejny.. Przepraszam że dodaje taką szmirę ale cóż..
Rudzielec

sobota, 21 grudnia 2013

Rozdział 20

- Wyjeżdżam do Anglii.
- Co?!
- Gunwo. Dostałam propozycję stażu w Londynie.
- Ale.. ale.. Nie możesz mnie zostawić! Co z Paulem? Co z rodzicami?- zapytałam ze łzami w oczach.
- Po pierwsze to się ogarnij to tylko rok. Po drugie z Paulem to nie było nic poważnego. Przyjaźnimy się. A rodzice wspierają moją decyzję.
- Tak, jasne rok. Poznasz tam jakiegoś faceta i razem spłodzicie murzyńskie dziecię. Zobaczysz, w gimnazjum się z tego śmiałaś a teraz to może być twoja przyszłość. Tak będzie. Zostawisz i nie będziesz mnie odwiedzać. Zapomnisz. - mamrotałam wszystko co mi ślina na język przyniosła.
Jadzia patrzyła na mnie jak na idiotkę z szeroko otwartymi ustami. Po czym wstała i mocno mnie przytuliła.
- Wiesz że Cie kocham idiotko, tak? Nawet jeśli tak będzie że kogoś poznam, to wrócę tu z tym murzynem i mym dzieckiem. Nie zostawię Cie nawet o tym nie marz. Pamiętasz? Kiedyś mówiłaś że będziesz mieszkać w Rzeszowie, że ja będę do Ciebie przyjeżdżać z moim mężem. My będziemy siedzieć w salonie przy kominku i pić winko, a nasi mężczyźni będą w kuchni robić nam żarło. Słuchaj, obiecałaś? Nie wymigasz się.
Zaśmiałam się na wspomnienie naszego gimnazjum. To było za nami jakby miliony lat świetlnych. Nabijanie się z nauczyciela od chemii który sypał co chwilę jakimiś żałosnymi sucharami i myślał że jest fajny. Albo nasza nawiedzona nauczycielka od polskiego której wręcz nie znosiłam. Pewnie dlatego jestem kiepska z tego przedmiotu. No cóż.
Posiedziałyśmy jeszcze chwilę i zaczęłam się zbierać bo za godzinkę chłopaki mieli trening a ja nawet nie miałam przy sobie potrzebnych do pracy rzeczy. Ucałowałam ją mocno i ruszyłam w stronę mojego maleństwa które stało na parkingu. Ruszyłam w stronę Tesco gdyż  przypomniałam sobie że nie mam już ani żelków ani M&M`sów. A że jak to mówi mi Igła i Alek jestem "człowiek wiecznie głodny i łaknący czegoś słodkiego". To jest trochę dziwne gdyż jestem szczupłą osobą, a wpierdzielam więcej niż niejeden osobnik płci męskiej. Nie no bez przesady, siatkarzy nie pobiję. Ruszyłam w bieg pomiędzy półkami z słodyczami. Wzięłam moje słodkości i zatrzymałam się przy półce z alkoholem. Sięgnęłam po dwie butelki słodkiego winka i ruszyłam do kasy. Zapłaciłam, życzyłam miłej kasjerce udanego dnia i ruszyłam do auta.
Włączyłam sobie piosenkę przy której lubię się po gibać. Od zawsze jarałam się Eminemem ale ta piosenka bardzo wpadła mi w ucho. Zostawiłam torby w domu. Wzięłam aparat, torebkę do której schowałam Tigera którego wygrzebałam z lodówki i po jednej paczuszce żelków i moich czekoladowych cukierasków.
Postanowiłam iść pieszo. Nałożyłam moje wielkie słuchawki i ruszyłam. Uprzednio zamykając mieszkanie.
***
Wchodząc na Podpromie przywitałam się z panem Jarkiem, miłym ochroniarzem. Pogawędziłam z nim jeszcze chwilę i ruszyłam dalej. Na trybunach zauważyłam znajomą postać. Postanowiłam do niej podejść.
- Kogóż to moje oczy widzą ? Czyżby to kuzynka mojego brata? - wyszczerzyłam się w jej stronę.
- O rany ale mnie wystraszyłaś. - złapała się za serducho Kama- Słuchaj skoro jesteś siostrą Alka to my jesteśmy rodziną.
- No fakt. Łaa mam siostrę! - wydarłam się po czym zaśmiałam.
Pogawędziłyśmy jeszcze chwilę i na sale weszli siatkarze. Byli nad wyraz spokojni. Żartowałam. Jak zawsze im odwalało.
- Ej a słyszeliście to? Co robią lekarze w kuchni? Leczo - powiedział Igła i zaśmiał się ze swojego jakże genialnego suchara.
- Cool story bro. Please tell it again.- powiedział lekko znudzony Kosok.
- Ale co? Nie śmieszne?
Siatkarze popatrzyli na siebie i wybuchnęli śmiechem. A Krzysiu wypiął godnie klatę i szedł na przodzie bandy.
My z Kamilą słuchając ich rozmów chichotałyśmy głośno ale siedziałyśmy dość daleko więc żaden z Resoviaków nas nie rozpoznał.
- Halo to miał być zamknięty trening. Kto tu wpuścił te hotki?- powiedział jakże inteligenty libero.
- A w ryj byś nie chciał Iglasty?! Jeszcze mi tego brakowało żebyś mnie od hotek wyzywał!- wydarłam się oburzona.
- To trzeba było mówić że to Ty ,Natek. A nie śmiejesz się jak podniecona trzynastolatka. - zaśmiał się Krzysiek.
Chłopaki rozpoczęli trening. Zagrywki, przyjęcia, ataki. Aż w końcu zaczęli mecz.
- Maleństwo zapraszamy do nas. - powiedział Paul.
- Kpisz czy o drogę pytasz Lotman? - zmrużyłam lekko oczy.
A Paul podbiegł do mnie klęknął przede mną i powiedział.
- Natalio Szymańska czy uczynisz mi i mojej drużynie zaszczyt i zagrasz z nami mecz? - powiedział po czym uśmiechnął się tak że kolana mi zmiękły.
- Co Ty.. Dobra, przekonałeś mnie. Ale Kama też gra, ok? - uśmiechnęłam się do niego.
On wstał, kiwnął głową zgadzając się i wziął mnie pod rękę.
****
Heej :) Przerwa świąteczna? Czujesz to?
Przez to że mamy wolne będę starała sie częściej pisać dla Was :)
Dziękuję za wszystkie komentarze i wyświetlenia <3
Kocham Was,
Rudzielec.

wtorek, 17 grudnia 2013

Rozdział 19

Odebrałam telefon. Dzwoniła Jagoda.
- Hej, cześć i czołeem- zawołałam.
- Hej możemy się spotkać?
- Jasne. Coś się stało?
- Muszę z Tobą pogadać.
Umówiłyśmy się na jutro w naszej ulubionej kawiarni. Po chwili zakończyłam rozmowę. Usiadłam na kanapie po czym włączyłam telewizję. Znowu jakieś pierdolety na kółkach. Kolejny odcinek M jak Miłość o boż. Rzygam. W końcu włączyłam na stację muzyczną. Akurat leciała Wrecking Ball. I moja cudowna reakcja.
- No nie. No kurwa, nie. Boże czy Ty to widzisz?!- wydarłam się po czym wyłączyłam TV.
- Zostań potrzebuję Cię tu, to co w sobie mam tylko ciągnie mnie w dół.- usłyszałam niemiłosierne darcie mordy na klatce schodowej. Zaciekawiona po tuptałam do drzwi i spojrzałam przez judasza. To co zobaczyłam wryło mnie w ziemie. Moim oczom ukazał się zataczający się Piotruś. Siedział pod ścianą i patrzył na moje drzwi. Otworzyłam me wrota i popatrzyłam na niego z politowaniem.
- Piotruś co Ty tu robisz?- zapytałam.
- O kurwa gdzie ja jestem?
- Jesteś u mnie. Chodź do środka bo wilk Ci w dupe wejdzie.
- Aśenaebauem.- złapał się za głowę.
- Co? - zapytałam. Moja mina wyglądała mniej więcej tak (O.o)
- Znaczy się że napiłem.
Nasza bezsensowna rozmowa trwała by dalej gdyby nie zadzwonił mój telefon. Dzwonił Igła.
- Słoneczko moje kochane jest u Ciebie Piter?- zapytał Igła od razu gdy tylko odebrałam.
- Cześć Igła. Nie, nie śpię. Tak czuję się świetnie. Miło że pytasz. Tak jest u mnie Piotrek.
- Uff to dobrze bo straciłem go z oczu.
- Ty go tak upiłeś?
- Co? Natka nie słyszę Cię... bzz... wjeżdżam do tunelu.. Ciemność..
- Igła przecież wiem że to ty brzęczysz- westchnęłam.
- Oj tam oj tam. Dobrał Mała ja lecę bo mnie moja żonka woła. Masz od niej pozdrowienia.
- A dziękuje, też ją pozdrów. No na razie Krzysiu.
Powróciłam do Pita który już spał na kanapie w salonie. Westchnęłam. Poszłam do kuchni zrobiłam sobie gorącą herbatkę malinową i ruszyłam do mojego pokoju po drodze przyniosłam dla tego pijaka wodę gdyż rano będzie go suszyć.
***
Widzę go. Siedzi na ławce w parku. Zakrywa twarz rękami wygląda na załamanego.Podchodzę niepewnie. Chcę się odezwać ale nie mogę. On podnosi głowę i patrzy przed siebie. W oczach ma łzy. Słyszę tylko jedno zdanie.
- To moja wina.
Chcę go przytulić ale on wstaje i oddala się ode mnie. Biegnę ale nie mogę go dogonić. Nagle wszystko się zmienia. Widzę mrok. Nie ma nadziei. Czuję pustkę i ból w sercu. Krzyczę, wołam o pomoc ale nikt mnie nie słyszy. 
Budzę się. Patrzę na zegarem jest szósta trzydzieści. Klnę pod nosem. Wstaję z łóżka i idę do kuchni muszę się napić. Nalewam zimnej wody do szklanki, siadam na parapecie i nakładam słuchawki. Włączam moją ulubioną piosenkę Linkin Parku. Siedziałam tak dość długo. Wpatrywałam się na budzący się Rzeszów. Uwielbiam to miasto. Zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia.
***
Po zjedzeniu śniadania z siatkarzem które to stanowiło naleśniki zaczęłam się zbierać do kawiarni. Postawiłam na miętowe rureczki i czarną bluzę. Do tego mocniejszy makijaż i wysoki kucyk.
- Dobra panie Nowakowski nie chcę Cie wyganiać ale spadaj - powiedziałam wystawiając jęzor w jego kierunku.
- Fajnie. Mendo mała będziesz coś ode mnie chciała. - powiedział podchodząc do mnie. - A tak na serio to dzięki za nockę i przepraszam za kłopot.
- Nie ma sprawy ale masz szlaban na seks przez tydzień.
Wyszliśmy śmiejąc się. Wsiadłam do mojego kochanego autka i ruszyłam w stronę Caffee Rene.
Wciągu pięciu minut byłam na miejscu. Weszłam do środka i zamówiłam sobie wielkie cappuccino z wuzetką i usiadłam przy stoliku. Wyjęłam z torby wcześniej zapakowaną książkę 50 twarzy Greya i zaczęłam czytać o Anastasii i Christianie. Niektóre momenty były niesamowite.
Nagle do kawiarni wleciała Jagoda *zziajana jakby ktoś ją gonił.
-Cześć kochanie - przywitała mnie całusem w policzek.
- Cześć. A Ty co? Przed gwałcicielem uciekałaś? - zapytałam śmiejąc się.
- Wery fany. Auto nie chciało mi odpalić.
- Dobra to nawijaj o czym chciałaś pogadać.
- A więc..
- Nie zaczyna się zdania od więc.- powiedziałam niczym Winiar.
- Nie przerywaj. Chciałam Ci powiedzieć coś bardzo ważnego.
- Słucham.
- Wyjeżdżam do Anglii.
- Co?!

* zmęczona czy coś :D
****
Heeeeej ;* Mam dla Was nowy rozdział . Dziękuje, że chce się Wam wciąż to czytać.
Uwielbiam Was i mocno ściskam :)
Rudzielec.


wtorek, 10 grudnia 2013

Rozdział 18


Pomogłam wstać Kamili i razem zaczęłyśmy odbijać.Szło nam całkiem nieźle, aż na hale wpadli siatkarze. Dosłownie wpadli gdyż od progu słychać już było krzyk Igły.
- Kurwa! Czy tu wszędzie muszą być te progi? Zabić się można.- jęczał zbierając się z podłogi. 
Oczywiście my dzięki niemu wybuchnęliśmy śmiechem. 
- Widzę że moja malutka siostrzyczka poznała Kamcię.- powiedział Alek po czym objął mnie ręką. 
- Tak braciszku, masz fajną kuzynkę - odpowiedziałam po czym mrugnęłam do dziewczyny. 
-  Oj Mała,bo będę zazdrosny i ślubu nie będzie- nie był to nikt inny jak udający obrazę Piotruś.
- No słoneczko przecież to mój brat, Ciebie bym nie zdradziła. - zaśmiałam się i pocałowałam go w policzek.
- Dobra, w domu seks na zgodę i będzie ok. 
Teraz już obydwoje wybuchnęliśmy gromkim śmiechem. Reszta patrzyła na nas jak na debili. Jedynie Iglasty i Archem wiedzieli o co chodzi i zrobili jednego, wielkiego face-palma.
Oj no oni się nie znają. My tak lubimy robić z Resoviaków idiotów. Chociaż, patrząc na ich zachowanie to nie trzeba. 
***
Pośmialiśmy się jeszcze chwilę bo chłopcy musieli ruszyć te swoje seksowne dupki i zacząć trening. 
 Latałam po hali z aparatem i robiłam im mnóstwo zdjęć z czego oni mieli wielką radość. Krzysiu jak to Krzysiu darł się na mnie że ma o wiele lepszy lewy profil. Piotrek cały czas przesyłał mi buziaki w powietrzu. Natomiast Paul dziwnie nas obserwował. Może myślał że my serio coś razem? Jochen postanowił przystąpić do akcji i trochę po bajerować Kamilę. Widać że dziewczyna ma do niego słabość. Z każdym jego słowem stawała się jeszcze bardziej czerwona na twarzy i nerwowo zagryzała wargę. Postanowiłam się skupić na czymś innym niż te gołąbeczki gdyż wiedziałam że Shops ma ją już na widelcu. Moją uwagę znowu przykuł Paul który dalej spoglądał w moją stronę.
- Coś nie tak Paul? Jestem brudna czy coś? - zapytałam z uśmiechem.
- Co? Nie, skąd czemu pytasz? - powiedział wyraźnie wyrwany z rozmyślań.
- Wszystko ok? - zapytałam znowu.
- Tak, tak. Nie martw się o mnie Malutka.- powiedział i uśmiechnął się tak że aż się pode mną nogi ugięły. 
Otrząsnęłam się z moich nieprzyzwoitych myśli o tym amerykańskim bogu seksu i wzięłam się do roboty. 
Znowu latałam po między nimi jak popapraniec. Tichacek razem z Perłowskim zaczęli śpiewać jakieś biesiady których ja nie znałam. Konar miał dziś wyśmienity humor i ciągle strzelał jakieś durne miny do zdjęć. Zrobiłam nawet kilka zdjęć dla Andrzeja Kowala jak do mnie machał. Zadowolona ze zdjęć usiadłam na krzesełkach i zaczęłam przeglądać wszystkie foty. 
- Jak tam? - odezwała się Kamila aż podskoczyłam. 
- Rany dziewczyno zawału dostanę przez Ciebie. Wszystko dobrze- uśmiechnęłam się- A Ty jak? Widzę wpadłaś w oko dla naszego atakującego. 
- Tak myślisz? - zapytała uroczo rumieniąc się.
- Ja to wiem kochana- roześmiałam się.
***
Po treningu Piotruś zaoferował się mnie odwieść do domu gdyż jak to on powiedział swojej ukochanej PKSem nie puści. Kiedy już byłam w domu zrobiłam sobie coś szybkiego do jedzenia i poszłam pod prysznic. Nakładając maseczkę na twarz usłyszałam że dzwoni mi telefon.
- Halo?
****
heej :) Nie uwierzycie co wymyślił mój genialny kolega. Kiedy zobaczył że piszę opowiadanie w notatniku wymyślił że tworzę scenariusz do pornosa. Ah czego to faceci nie wymyślą. No ale cóż. 
Następny rozdział pojawi się jeśli będzie 5 komentarzy. Przepraszam że taki szantaż jakby ale nie wiem czy Wam się w ogóle podobają moje wypociny.  Mam nadzieje że nie będziecie mieć mi tego za złe. 
Całuje i kłaniam się nisko,
Rudzielec ;*

niedziela, 8 grudnia 2013

Rozdział 17

Włącz:
Szłam do kuchni potykając się o rzeczy pozostawione przez gości. Klęłam pod nosem za każdym razem kiedy wpadałam na coś czego zwyczajnie  nie zauważyłam. Nigdy nie miałam takiego kaca. Nigdy więcej nie pije! Nigdy.. tak ciągle powtarzałam w myślach. Korytarz wydawał mi się niekończący.
Nagle usłyszałam czyjąś rozmowę. Byłam pewna że był tam Cichy , Igła i jeszcze jakaś osoba. Ale ni cholery nie potrafiłam skojarzyć co to za głos. Wiedziałam że znam go ale skąd nie miałam pojęcia.
- Daj spokój. Serio myślisz że ona jest w ciąży?- usłyszałam Piotra.
- Chyba tak..- powiedział nieznany głos.
- Ona nie jest w ciąży, jest po prostu gruba! - wydarł się Igła aż w mojej głowie zadzwoniło.
Od tego darcia aż straciłam równowagę i wywaliłam się o czyjeś buty. Runęłam cała na podłogę czym zwróciłam swoją uwagę.
- Iglasty pojebało Cie do reszty?! Mam kaca jak stąd do Chin, a Ty się wydzierasz?- syknęłam w jego kierunku.
Usłyszałam w odpowiedzi śmiech chłopaków. Podniosłam swoje zwłoki i spojrzałam na towarzystwo. Moja mina musiała być bezcenna. Zażenowanie pomieszane ze zdenerwowaniem. Oczywiście w salonie Cichego siedział nie jaki pan Michał Kubiak. Myślałam że szlag mnie trafi na miejscu.
- Co on Tu robi?- zapytałam cała się trzęsąc ze zdenerwowania.
- Natka spokojnie. On.. on już wychodzi. Spokojnie.- powiedział Igła obejmując mnie.
- Nie Krzysiek, doskonale wiesz co przechodziłam przez niego. Nie zniosę jego widoku.- powiedziałam ścierając łzę spływającą po moim policzku.
Wyszłam z salonu do kuchni. Wiedziałam gdzie trzyma wszystkie leki. Wzięłam coś na kaca i tabletki nasenne. Stwierdziłam że muszę przespać się z moimi problemami. Nie mogłam zrozumieć chłopaków. Dlaczego oni go tu wpuścili wiedząc że przez niego byłam w depresji przez kilka miesięcy.. Z takimi myślałam walnęłam się na łóżko i zasnęłam.
***
Obudziłam się następnego dnia już z o wiele lepszym humorem. Wydawało mi się że to był tylko głupi sen.
Ubrałam legginsy i dużą męską koszulkę. Uczesałam jeszcze wysokiego koka i weszłam do salonu. Cichy już nie spał. Robił śniadanie w kuchni tańcząc.
- Dzień dobry kocham Cię, już posmarowałem tobą chleb.
- Dzień dobry Kocham Cie nie chce Cię z oczu stracić więc jeszcze więcej Dzień dobry.. - dośpiewałam
Pit spojrzał na mnie po czym szeroko się uśmiechnął.
- Witam, śniadanko dla wać panny czeka już - posłał mi swój firmowy uśmiech.
- Oh Piotruś gdzieś Ty był przez całe moje życie, pobierzmy się! - powiedziałam "wieszając" się na nim
- Wybacz mi lady że tak późno się zjawiłem. Pędźmy do kaplicy może ktoś nam ślubu udzieli.
Żartowalibyśmy jeszcze dłużej gdyby nie to, że czekał na nas trening. Pomalowałam się lekko i czekałam na Cichego który jak zwykle biegał po mieszkaniu nie mogąc niczego znaleźć. Spakowałam aparat do mojej nowiutkiej torby którą dostałam od Winiarskich.
***
Weszliśmy razem do hali. Pit poszedł do szatni, a ja na boisko. Wzięłam jedną piłkę i zaczęłam odbijać. Postanowiłam sprawdzić czy dalej mam takie mocne serwy jak kiedyś. Stanęłam na czarnej lini, podrzuciłam piłkę i uderzyłam wkładając w to całą siłę.
-Auaa. Kto to kurwa?!- usłyszałam jakiś damski głos.
- Jezu przepraszam Cię, strasznie mi przykro. Nie chciałam, przysięgam. Nic Ci nie jest?- zasypałam ją potokiem słów.
- Nie, już wszystko w porządku. Nic mi nie jest, nie martw się - mrugnęła do mnie.
- Natalka jestem, ale wszyscy mówią na mnie Mała.
- Może Mała jesteś ale siłę to Ty masz. Kama jestem ,kuzynka Oliega. - powiedziała dziewczyna.

***
Siemaneczko :)
W związku z tym że pewna osoba goniła mnie bym dodała rozdział ( Dzięki Kama ;D ) jest już dziś :)
Mam nadzieje że się Wam spodoba ;) Zachęcam Was do komentowania :)
Całuje i mocno ściskam,
Rudzielec :)

piątek, 6 grudnia 2013

Rozdział 16

Stałam w salonie i nie umiałam wypowiedzieć ani jednego słowa. Było tu mnóstwo ludzi. Zobaczyłam całą drużynę Skry, wszystkich Resoviaków ze swoimi połówkami, Jagodę, Michała Łasko z którym zdążyłam się zaprzyjaźnić przez te kilka lat i co sprawiło mi wielką radość Karolę.
- Sto lat, sto lat niech żyje, żyje naam!- zaczął śpiewać Winiar po czym dołączyli do niego reszta.
Podszedł do mnie Iglasty, Alek , Zbysław i Paul po czym złapali mnie i zaczęli podrzucać. Śmiałam się  jak nigdy. Byłam szczęśliwa że mam przy sobie takich ludzi którzy wskoczyli by za mną w ogień. 
Kiedy w końcu mnie postawili na podłogę do pokoju weszła Iwonka z Natką trzymające ogromny tort w kształcie mikasy z napisem "WSZYSTKIEGO SIATKARSKIEGO MALEŃSTWO".
- Wymyśl jakieś życzenie i zdmuchnij świeczki kochanie .- powiedziała Iwona.
Zaczęłam się zastanawiać czego właściwie chcę. Zaczęłam wspominać Michała. Jak było mi z nim dobrze. Oczywiście do czasu. Po moim policzku spłynęła łza którą szybko starłam by nikt tego nie zauważył. Ale wszystko widzącemu Igle i to nie umknęło uwadze.
- Mała nie płacz. To jest przeszłość. Nie patrzy w tył, ani na przód. Najważniejsza jest teraźniejszość i to co się dzieje teraz. - powiedział po czym mocno mnie przytulił.
Uśmiechnęłam się i pomyślałam życzenie. Chcę być znowu szczęśliwa i kochana.. i zdmuchnęłam świeczki. Po chwili usłyszałam wielkie brawa i krzyki radości.
Moi , a właściwie Piotrka goście szybko ustawili się w kolejkę do mnie. Pierwszy był oczywiście przystojny, wysoki szatyn o niebieskich mega seksownych oczach o imieniu Michał z żonką Dagą.
- Zdrowia, szczęścia, pomarańczy, niech Ci cała Resovia nago tańczy - powiedział Misiek za co dostał od żony w ramię.
- A mówiłam że masz się zachowywać? Miłości Ci życzę kochanie, a to taki skromny prezent od nas.- powiedziała Daga po czym wręczyła mi torebkę z prezentem i ucałowała mnie.
Podziękowałam i zostałam porwana przez resztę gości. Dostałam maaase prezentów większych i mniejszych. Na końcu została moja święte trójca Alek, Krzysiu i Piotrek.
- Maleństwo znamy się już jak łyse konie i kochamy Cię jak siostrę. - zaczął Alek- Chcemy byś była szczęśliwa, kochana i żebyś zawsze z nami była. Dlatego postanowiliśmy stanąć na rzęsach i spełnić twoje marzenie. Proszę - podał mi torebkę. W której znalazłam bilety na koncert Fall Out Boys z wejściówką za kulisy , bilety na koncert Eminema także z wejściówką VIP i nasze wspólne zdjęcie zrobione kilka lat wcześniej. Spojrzałam na nich. Łzy wzruszenia płynęły po moich policzkach. 
- Kocham Was chłopaki. Nie wiem co bym bez Was zrobiła. - Przytuliłam ich najmocniej jak umiałam i ucałowałam. 
- Dobra, koniec tych czułości! Bawimy się !! - wydarł się Winiarski. 
Jak rzekł tak też się stało. Muzyka głośno grała, wódka lała się strumieniami. Nawet zrobili moje ukochane alko-misie.Mordka sama mi się śmiała. Co prawda nie było jeszcze dwunastej ale wszyscy mieli nieźle na bani już. Winiarscy zgarnęli się gdyż niebieskooki był tak napity że tańczył na stole. 
Kiedy ja stałam w kuchni jedząc miśki do kuchni wpadł Kłos. 
- Cześć piękna - powiedział całując mój policzek.
- Hej Mała blondyneczko- uśmiechnęłam się.
- Oj tam, oj tam. Co tu tak sama robisz? 
- Jem miśki. A Ty co? Kolegów szukasz?- zaśmiałam się.
- Nie, ja Ciebie szukałem. Idziemy tańczyć beeejbe- powiedział Karol i chwycił mnie za rękę.
Akurat usłyszałam moją kochaną piosenkę którą ostatnio katowałam w domu.
-When someone said: count your blessings now,

'fore they're long gone,
I guess I just didn't know how.
I was all wrong, they knew better,
Still you said forever
And ever, who knew?- zaśpiewałam głośno. 
- Inglisz perfekt co?- powiedział Karol po czym się zaśmiał. 

***
Rano obudził mnie potężny ból głowy i Sahara w ustach. Leżałam w sypialni Pitera ale jego nigdzie nie było. Wstałam z łóżka i zaczęłam kierować się do kuchni w zamiarze napojenia się. Idąc co chwila potykałam się o jakieś rzeczy. Nagle usłyszałam czyjeś głosy w salonie. Jeden był na pewno Cichego, drugi na milion procent Igły a trzeci...

******
Jak mi miło że ciągle zerkacie na mojego bloga :)
Uwielbiam Was!
Z tego miejsca ślę całuski dla Kamci :* Spodziewałaś się takiego rozdziału? ;D
Czytasz Komentujesz cholernie motywujesz!! 
Loffki i Kisski,
Wasz Rudzielec ;*


Czytam i polecam!