Po skończonym treningu, chłopaki poszli pod prysznic,a ja z Kamą zostałyśmy jeszcze na hali.
- Ej Wy coś ten? To znaczy Ty i Paul? - zapytała zaciekawiona.
- Em.. Niee? - odpowiedziałam śmiejąc się.
- Może Ty nic ale on coś na pewno. To widać. - zaśmiała się.
Pośmiałyśmy się chwilę i postanowiłyśmy skierować się w stronę szatni naszych przystojniaków. Żartowałam.
Usiadłyśmy na podłodze. Ja czekałam na Krzysia bo chciałam z nim pogadać, a Kamcia na mojego brata.
- Boż ile można się przebierać. Siedzimy tu już od ponad piętnastu minut, a żaden nie ma ochoty wyjść.- zrzędziła Kamila.
Westchnęłam i po chwili wstałam. Podeszłam do drzwi szatni i otworzyłam je z szerokim rozmachem. Usłyszałam pojedyncze piski.
- A pukać Cię nie nauczyli w domu? -powiedział Nikolay.
- Nauczyli ale po co? - wyszczerzyłam się- Krzysiu rusz z łaski swej dupsko.
- Dobrze słoneczko- wysłał mi buziaka w powietrzu- A weź zadzwoń do Iwony i powiedz że mnie porywasz, ołkej?
Kiwnęłam głową i już chciałam wychodzić kiedy usłyszałam krzyk Paula za sobą.
- Natalka poczekaj.
- Słucham Cię- odwróciłam się do niego i posłałam mu najpiękniejszy uśmiech na jaki mnie było stać.
- Więc.. Bo.. No to.. - jąkał się przyjmujący.
Oczywiście okrzyki chłopaków mu nie pomagały więc chwyciłam go za rękę i wyprowadziłam na korytarz. Zaczął coś mówić ale jego urzeźbiona klatka piersiowa skutecznie odwracała moją uwagę. O matko od razu przypominają mi się sceny z 50 twarzy Greya. I ten pokój zabaw. Ja i moja wyobraźnia. Miałam ochotę przybić sobie piątkę.W twarz. Krzesłem.
- ... to co Ty na to? - popatrzył na mnie z nadzieją.
- Oj Paul mogłeś koszulkę nałożyć jak chciałeś ze mną rozmawiać. - zaśmiałam się- Nie mam pojęcia co powiedziałeś .
- No to powiem w skrócie. Umówisz się ze mną? Na przykład dziś?
- Z Tobą? Zawsze - uśmiechnęłam się. W duchu miałam ochotę skakać z radości.
- Serio? Uff. To może kino?
- Mam inny pomysł. Może spacerek bo w sumie w kinie teraz nic ciekawego nie leci.
- Ok w takim razie przyjdę po Ciebie o siedemnastej. - uśmiechnął się tak że nie czułam kolan.
- To do zobaczenia - powiedziałam i lekko musnęłam swoimi ustami policzek Amerykanina.
Odwróciłam się i poszłam do automatu. Trzeba uzupełnić ilość cukru we krwi.Wrzuciłam wyliczoną ilość monet i wcisnęłam przycisk by zakupić 3Bita .Zadowolona usiadłam na schodach i czekałam na mojego towarzysza.
Obiecałam mu że pójdę z nim na zakupy. Czuję że przede mną dłuugie popołudnie. Krzysiek buszował między półkami, a ja już miałam serdecznie dość. Po jakichś trzydziestu minutach Igła wyszedł ze sklepu obładowany czterema torbami postanowiliśmy pójść na kawę. Posiedzieliśmy chwilę w kawiarni, pośmialiśmy się.
- O cholera muszę lecieć.- powiedziałam patrząc na zegarek w telefonie.
Krzysiek nie zdążył nic powiedzieć. Ja już ubrana wstałam ,ucałowałam go i ruszyłam pędem.
***
Wpadałam do mieszkania. Szybko ubrałam małą czarną i szpileczki. Zrobiłam mocniejszy makijaż. Spryskałam się moimi ulubionymi perfumami. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Otworzyłam, a tam stał elegancki Paul. Miał czarną koszule i jeansy. Mówię Wam brałabym. Przywitałam sie z nim całusem, chwyciłam torebkę i ruszyliśmy na spacer.
- Pięknie wyglądasz - uśmiechnął się .
- Nie Paul źle zaczynasz. Powinieneś powiedzieć że wyglądam lepiej niż zwyczaj - wyszczerzyłam się
On nic nie odpowiedział tylko popatrzył na mnie jak na idiotkę.
- Kiedyś Ci to może wytłumaczę.
- Ok.
Kiedy szliśmy parkiem Paul złapał mnie za rękę. Aż poczułam dreszcze na całym ciele. Paul cały czas opowiadał jakieś swoje historie. Śmialiśmy się głośno. Czułam się znakomicie w jego towarzystwie. Wiedziałam że mogę być sobą. Znaliśmy się już kilka miesięcy. Czasami mieliśmy w zwyczaju jakiś wypad na piwo czy coś w tym stylu. Ale teraz to było coś innego. Jakaś dziwna siła mnie do niego ciągnęła. Biło od niego takie ciepło. Nagle poczułam że muszę coś odwalić. Wskoczyłam mu na barana i krzyknęłam.
- Wio Myszata!
Jemu nie trzeba było dwa razy powtarzać i po chwili biegaliśmy jak para nastolatków po całym parku. Kiedy Lotman się zmęczył po prostu mnie zrzucił.
- Aha fajnie.- powiedziałam udając że się obrażam.
- Foch forever na pięć sekund?- zapytał.
- Tak i zaczynam teraz.
On nie odpowiedział nic tylko obrócił mnie w swoją stronę i mocno wpił się w moje usta.
***
Boż jaki beznadziejny.. Przepraszam że dodaje taką szmirę ale cóż..
Rudzielec
Fajny jest! Jak zawsze. Wesolych swiat i szczesliwego nowego roku. Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńDziękuje i wzajemnie :)
UsuńCałuski ,
Rudzielec
Super! Strasznie podoba mi się Twój blog. Bardzo fajny pomysł ;)Noo i teraz to u Natali i Paula..! Wesołych Świąt Bożego Narodzenia i szczęśliwego Nowego Roku. Zapraszam do mnie na razie na bohaterów a za około 2 tygodnie na prolog ;) http://siatkarskie-sny-czy-ty.blogspot.com/?m=1
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Dodałam już dziś nowy rozdział :) Mam nadzieje że sie spodoba :)
UsuńWzajemniee :*
Całuje i ściskam,
Rudzielec