sobota, 30 listopada 2013

Rozdział 15

Zobaczyłam Kubiaka obściskującego się z nikim innym jak Moniką. Stałam tak wryta, nie mogąc wypowiedzieć ani jednego słowa. Moja przyjaciółka to zauważyła i spojrzała w tą samą stronę.
- Nie no zajebię go!- Krzyknęła, na co ja zdziwiłam się na jej słowa.
Już tłumaczę Jagoda to osoba która nie przeklina i denerwuje się na mnie gdyż ja to robię notorycznie.
Wracając do sprawy.
Już do niego podeszła i zaczęła się po nim wydzierać . Czułam jak po moich policzkach spływają słone łzy. Jedyne co byłam w stanie zrobić to podejść do chłopaków i zabrać swoje rzeczy. Tak też zrobiłam.
- Mała co Ty robisz?- chwycił mnie za rękę Olieg.
- Jak to co? Wychodzę-odpowiedziałam ze stoickim spokojem choć łzy płynęły po mojej twarzy- fajnie było was poznać, naprawdę jesteście cudowni. Do zobaczenia może na jakimś meczu.
Chwyciłam torbę i ruszyłam w stronę przyjaciółki którą próbował uspokoić Lotman.
- Jagoda ja wychodzę. Mam dość. Idziesz też czy zostajesz? -spytałam.
- Przykro mi.- powiedziała.- No to wracamy. Trzymaj się Paul.
- Wiesz co? Może zostań z nim, a ja się przejdę sama. Chcę pomyśleć.- powiedziałam i zwróciłam się do siatkarza.- A Ty masz ją grzecznie odwieść do domu bo nie ręczę za siebie.
Jagoda chcąc pokazać mi że jest ze mną mocno lecz krótko mnie przytuliła. Ona jak nikt inny wie że nie lubię jak ktoś się nade mną użala. Ucałowałam obydwoje i ruszyłam do wyjścia.
***
Od tego incydentu bo tak zwykłam nazywać całą tą sytuację minęło kilka dobrych lat. Skończyłam liceum, studiowałam na AWFie w Rzeszowie do którego się przeprowadziłam. Z niektórymi osobami ograniczyłam kontakty. Oczywiście z Olkiem , Krzysiem i Pitem dalej tworzę zgraną paczkę. Nie wiem jak bym sobie teraz bez nich poradziła. Nie wspominają o Kubiaku, a i ja nie pytam. Nie, nie mam nikogo jeśli to Was interesuje. Po tym wszystkim nie umiem ponownie zaufać facetom. Stałam się "cholerną feministką" jak stwierdził niedawno Krzysiek. Nie mam o to do niego pretensji on mnie rozumie. Może to dziwne ale po tym co się zdarzyło w klubie spotkałam się kilka razy z Karoliną. Okazało się że to wspaniała dziewczyna. Zaprzyjaźniłyśmy się. Jagoda chodzi ,przepraszam jest dziewczyną Lotmana. Chodzić to można po bułki do sklepu.
Mamy 5 lutego 2016 roku.
Są moje urodziny. Jak ten czas szybko leci. Już 23 lata jestem na tym świecie. Jadę teraz do domu z Podpromia. Tak, pracuję tam. Od niedawna bo dopiero trzy miesiące. Dlaczego tam pracuje? Ponieważ chłopaki uparli się że muszę nabierać doświadczenia. Dojeżdżam do mojego mieszkanka kiedy słyszę dzwoniący telefon.
- Słucham- odbieram niezbyt entuzjastycznie.
- Hapi berzdej kuwa tu juuu - Słyszałam fałsze Pita i Igły.
- Ojej moje dziubaski o mnie pamiętały? Ocieram łezkę ze wzruszenia - zaśmiałam się
- Oczywiście że tak. Ale nie tylko to dziś świętujemy. - powiedział libero.
- A cóż jeszcze?
- A to cymbale że dziś mija równiutkie pięć lat od kiedy się przyjaźnimy. - powiedział z dumą w głosie.
- O rany faktycznie. Ej ej tylko nie cymbale doskonale wiesz że zawsze miałam problemy z datami.- oburzyłam się.
- Oj tam, oj tam. To jakie plany masz na dziś? - zapytał Piter.
- No i właśnie zabiłeś jednego patajającego jednorożca. Dziś spędzę cudowny wieczór z dwoma butelkami winka i jakimś durnym filmem. Dołączacie?
- Ja dziękuje. Iwonka mnie dziś do kina ciągnie.
- No trudno, a Ty Pituś?
- A może Ty wpadniesz z winem do mnie, co?
- No nie wiem..
- Eh. Kupię słodycze.
- Będę o 20. Dobra to trzymajcie się chłopaki. Buzi, pa . - powiedziałam i rozłączyłam się.
Pod drzwiami czekały na mnie cztery bukiety róż, Wielgachny misiek pluszowy, dwa wory z moimi ulubionymi słodyczami i wiele innych. Byłam wniebowzięta. Okazało się że to prezenty od Kłosa, Winiara, całej Skry, całej Resovi, mojego brata i Łukasza. Od razu zabrałam wszystko do mieszkania. Z mieszkania obok wyszedł mój sąsiad. Zaśmiał się widząc mnie ciągnącą wory do mieszkania. Przywitałam się i dalej wrzucałam wszystko do pomieszczenia.
***
Była już dziewiętnasta więc trzeba było się ogarnąć. Wzięłam gorący prysznic, nałożyłam lekki makijaż i poszłam w ręczniku do sypialni. Postawiłam na luz. Ubrałam legginsy i moją ulubioną bladoróżową bluzę. Uczesałam jeszcze włosy w koka, zgarnęłam torbę wraz z telefonem i ruszyłam do Nowakowskiego.
Szłam jakieś dziesięć minut. Stałam na klatce schodowej i czekałam aż łaskawie mi otworzy.
- Jaka punktualna. -zaśmiał się- właź.
Kiedy weszłam do salonu byłam w szoku. Zobaczyłam tam...


****
Kochani błagam o wybaczenie i rozgrzeszenie. Przepraszam. Ale wiecie jak to jest.. Zbytnio czasu nie miałam.
Czytasz komentuj proszę
Całuje i przepraszam jeszcze raz,
Rudzielec ;*

6 komentarzy:

  1. Świetny blog, chyba zostanę tu na dłużej. ;)
    Zapraszam serdecznie do siebie. ;) : http://szczescie-spotyka-kazdego.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny blog :D
    Zaczęłam czytać dzisiaj i się zakochałam <3
    w wolnym czasie zapraszam do mnie
    http://takietammarzenia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje :* Ja twojego bloga czytam już od dawna :D Uwielbiam go :))
      Całuje ,
      Rudzielec

      Usuń
  3. Zajebisty blog :D
    Czytam go od niedawna ., i jest super !
    Czekam na następny ! :*
    W między czasie zapraszam do mnie :
    http://volleyball-and-me.blogspot.com/
    http://wiecej-niz-tysiac-slow.blogspot.com/
    Pozdrawiam :)
    Beata :]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje ;))
      Na pewno wbiję :D
      Pozdrawiam,
      Rudzielec :))

      Usuń

Czytam i polecam!